Jasmin Burić: Nie miałem nic do roboty

Lech gładko wygrał z JK Nomme Kalju, nie pozwalając rywalowi oddać nawet jednego groźnego strzału. Jasmin Burić przyznał, że był to dla niego wyjątkowo spokojny wieczór.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- Nie miałem nic do roboty, choć sam mecz był dziwny. Do samego końca Estończycy znajdowali się w takiej sytuacji, że jedna bramka dawała im awans - przyznał Jasmin Burić.

- Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, bo atakowaliśmy i stwarzaliśmy okazje. Po przerwie było nieco gorzej, ale mieliśmy kontrolę nad tym co się działo na boisku. To było konieczne, bo jakikolwiek błąd mógł nas wiele kosztować - dodał.
Jedynym zagrożeniem dla Kolejorza były nieliczne zamieszania w polu karnym, po których goście mogli przypadkowo zdobyć gola. - Kilka razy udawało im się przedostać w pobliże naszej bramki, najważniejsze jednak, że nie było po tych akcjach uderzeń. W przekroju dwumeczu byliśmy zdecydowanie lepsi. Pierwsze spotkanie zamazało obraz, bo na stadionie przeciwnika też mieliśmy więcej sytuacji, ale rewanż rozwiał już wszelkie wątpliwości - stwierdził Burić.

Teraz rywalem ekipy Mariusza Rumaka będzie Stjarnan FC. W II rundzie Islandczycy osiągnęli spory sukces, gdyż wyeliminowali Motherwell FC ze Szkocji. - Trudno mi oceniać nasze szanse, bo w ogóle nie znam tego klubu. Sztab szkoleniowy przeprowadzi analizę i wtedy wszystkiego się dowiemy. Mam tylko nadzieję, że my zagramy dobrze, a wtedy forma rywala nie musi mieć znaczenia - zakończył bośniacki golkiper.

Trener JK Nomme Kalju: Dobił nas zwłaszcza drugi gol

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×