Cracovia ma "dyskretnego" stopera i to nie jest komplement
Trener Robert Podoliński przestawił Cracovię na grę trójką środkowych obrońców, a dyrygentem defensywy mianował Tomislava Mikulicia. Opiekun Pasów szybko może jednak wycofać się z tego pomysłu.
Trener Stawowy skorzystał z usług Mikulicia tylko w jednym meczu ze Śląskiem Wrocław, oceniając, że Chorwat ma zbyt duże braki fizyczne, by od razu wskoczyć do składu. Szkoleniowiec zarzucał też 32-latkowi zbyt statyczną grę i braki szybkościowe. Choć na głowę Stawowego spadła za to fala krytyki, Mikulić u niego już nie wystąpił.
Spotkania rozegrane przez Chorwata pod wodzą Mirosław Hajdy uwypukliły braki Mikulicia, ale można było rozgrzeszyć go tym, że nie przepracował z Pasami okresu przygotowawczego i został zakontraktowany na dwa dni przed rozpoczęciem rundy wiosennej.
Nowy trener Pasów Robert Podoliński wokół Mikulicia zbudował nową linię defensywną swojego zespołu, ale inaugurujący sezon mecz z Górnikiem Zabrze pokazał, że nie był to pomysł trafiony. Chorwat grał na alibi, unikał ognia walki, a przy akcji, po której Górnik zdobył drugiego gola, popełnił aż trzy błędy.- To jest zawodnik niższej jakości od Kosanovicia. Kosanović był lepszym stoperem. Mikulić nie potrafi robić też tego, co Kosanović robił bardzo dobrze, czyli wprowadzać piłki. Z drugiej strony jak tego nie umie, to nie starał się tego robić - ironizuje były reprezentant Polski, a dziś komentator NC + Marcin Baszczyński.
- Powiem tak: jest dyskretny - w gorących sytuacjach potrafi się dobrze schować... (śmiech). A to nie jest komplement. Choć trzeba też przyznać, że rażącego błędu w Zabrzu nie popełnił. Z drugiej strony on w tym trzyosobowym bloku obronnym ma być tą wiodącą postacią, a nie było widać, że jest dyrygentem. Być może wynika to z problemów komunikacyjnych - zastanawia się Baszczyński.
"Baszczu" nie jest osamotniony w takiej negatywnej ocenie Mikulicia. W czasie meczu z Górnikiem były kapitan Legii Warszawa i Korony Kielce Aleksandar Vuković nie zostawił na "Mikim" suchej nitki: