Kamila Szczecina: Mamy w głowach przegrany dwumecz z Energą AZS Koszalin

Szczypiornistki Olimpii-Beskidu mają ostatni cel w tym sezonie - zająć siódme miejsce w PGNiG Superlidze. Sądeczanki chciały walczyć o piątą lokatę i trudno im się pogodzić z porażką z akademiczkami.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan
- Zależy nam na siódmym miejscu, ale cały czas mamy w głowach przegraną jednym punktem walkę o możliwość gry o piątą pozycję. Szkoda tego meczu w Nowym Sączu. Miałyśmy większą przewagę, a one nas w końcówce dogoniły i wygrałyśmy tylko jedną bramką. Niestety, w Koszalinie walczyłyśmy nie tylko z przeciwniczkami, ale momentami również z sędziami. Nie lubię się skarżyć, ale ich niektóre decyzje były nie do przyjęcia. Na pewno nas skrzywdzili, ale też jesteśmy sobie winne, zważając na to, co działo się w pierwszej potyczce. Uważam, że większy wpływ na rezultat dwumeczu miały nasze błędy. Pozostaje nam gra o siódme miejsce i miejmy nadzieję, że uda się je wywalczyć - powiedziała obrotowa Kamila Szczecina.
Kolejny rywal, przynajmniej w teorii, jest łatwiejszy. W sezonie zasadniczym Piotrcovia Piotrków Trybunalski zgromadziła o pięć punktów mniej od Olimpii-Beskidu Nowy Sącz, a bezpośrednie starcia też przemawiają na korzyść podopiecznych Lucyna Zygmunt. Jedno zakończyło się ich wygraną, a drugie remisem.

- Piotrcovia może kadrowo jest słabsza od Energi AZS, ale też ma zawodniczki, które walczą i się nie poddają. Myślę, że każda drużyna wie, że Piotrków i tamta hala to gorący teren i wszystko się może zdarzyć. My jedziemy tam po zwycięstwo - zapewniła kapitan sądeckiego zespołu.

Szczecina akurat bardzo dobrze wie, co mówi o piotrkowskim parkiecie. Spędziła na nim 5 lat, po czym wróciła do rodzinnego Nowego Sącza. - Od tego czasu dużo się tam zmieniło pod względem trenerów i zawodniczek. Z moich czasów zostało ich 3-4 - wyjaśniła.

Bolączką Olimpii-Beskidu jest od dawna krótka ławka, a szczególnie teraz. Ponownie trenerka Zygmunt będzie miała do dyspozycji jedynie 8 zawodniczek z pola. Kontuzje wykluczają z gry Annę Maślankę i Małgorzatę Rączkę. - Ważne, by obie się wykurowały na przyszły sezon. Jest nas bardzo mało, ale ilość nie zawsze znaczy jakość. Przez cały sezon było nas 10, nie licząc bramkarek i potrafiłyśmy wygrywać z najlepszymi zespołami. Mamy końcówkę sezonu, czujemy już zmęczenie, ale na pewno na dwa ostatnie mecze sił nam nie zabraknie - zakończyła Kamila Szczecina.

Lucyna Zygmunt: Zawsze chce się ugrać więcej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×