Piłkarze Cracovii chcą bronić... pozycji lidera

Choć wyniki 30. kolejki sezonu zasadniczego ułożyły się po myśli Cracovii, Pasom nie udało się awansować do grupy mistrzowskiej i w fazie finałowej będą walczyli o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
By znaleźć się w "nad kreską", krakowianie potrzebowali swojego zwycięstwa z Koroną Kielce oraz remisu bądź porażki Lechii Gdańsk ze Śląskiem Wrocław lub porażki Górnika Zabrze z Lechem Poznań. WKS i Kolejorz zagrali dla Cracovii, wygrywając swoje mecze, ale drużyna Wojciecha Stawowego nie pomogła samej sobie, przegrywając w Kielcach 0:1.

- Jesteśmy zawiedzeni, bo zmarnowaliśmy dobrą szansę. Ale taka jest piłka nożna: jednego dnia się cieszysz, drugiego płaczesz. My po Koronie "płaczemy". Mam nadzieję, że szybko się otrząśniemy i z podniesioną głową podejdziemy do rundy finałowej, by spokojnie zapewnić sobie utrzymanie - mówi Mateusz Żytko.

- Co tu dużo mówić... Wyniki ułożyły się pod nas, my nie wygraliśmy z Koroną, więc musimy uderzyć się w pierś i stoczyć bój o utrzymanie w lidze. Pozostaje nam zająć jak najwyższe miejsce w drugiej grupie - dodaje Damian Dąbrowski.

Właśnie obrona umownej pozycji lidera grupy spadkowej to cel Cracovii w fazie finałowej. W końcu miejsce 9. od 8. różni niewiele. - W tym momencie nie chodzi o to, że 9. miejsce jest niewiele gorsze od 8. pozycji, bo mieliśmy w Kielcach wygrać i awansować do grupy mistrzowskiej, a nie wypełniliśmy zadania. Gdybyśmy wygrali, a i tak nie bylibyśmy w "8", to nasze samopoczucie byłoby lepsze, bo wiedzielibyśmy, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. A tak to mamy ogromny niedosyt, wszystko było w naszych rękach i nie daliśmy rady - zastrzega Adam Marciniak i dodaje: - Trzeba sobie postawić za cel obronę tego 9., najwyższego w tej chwili miejsca, ale trzeba też pamiętać o tym, że tabela się tak spłaszczy, że jeden moment nieuwagi może spowodować bardzo nieciekawą sytuację. Musimy być czujni, bo zaczyna się gra o życie.
Spokojne utrzymanie, ale na miejscu w dolnej połowie tabeli T-ME nie zaspokaja ambicji krakowian. - Dla nas to jest za mało, bo wydaje mi się, że naprawdę można było zrobić tę "ósemkę" i to już parę kolejek temu. Tak jednak graliśmy, że zostało nam gdybanie i niedosyt. Myślę, że mamy dobrą drużynę, ale nie zawsze umiejętności i dobra gra przekłada się na korzystne wyniki. Tych kilku pozytywnych rezultatów nam zabrakło - mówi Żytko.

Dąbrowski dodał: - Każdy z nas ma ambicje i wiedzieliśmy, że stać nas na awans do pierwszej "8". Nie ma co wspominać o tym, które mecze zadecydowały o tym, że nas nie ma w grupie mistrzowskiej. Rok temu zrobiliśmy awans do ekstraklasy, teraz spokojnie się utrzymajmy i w nowym sezonie osiągnijmy coś więcej.

Gdyby Cracovia awansowała do grupy mistrzowskiej, byłaby beneficjentem podziału punktów, bo jej strata do czołowych lokat zmniejszyłaby się o połowę. Teraz Pasy są "ofiarą" nowego systemu, bo ich przewaga nad grupą spadkową mocno stopniała. - Na pewno sprawiedliwe jest to, że jesteśmy w drugiej grupie, bo przegraliśmy z Koroną i tak się musiało stać. Tylko sami jesteśmy sobie winni - podkreśla Dąbrowski.

Już w pierwszych dwóch kolejkach fazy finałowej krakowianie zagrają z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Widzewem Łódź. To szansa na spokojne mecze w dalszej części. - Dlatego od pierwszego meczu trzeba iść na całość, żeby później nie grać z nożem na gardle - kończy Marciniak.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Trwa koszmar Mariana Jarabicy - pięć operacji w 2,5 roku!

Cracovia utrzyma się w T-Mobile Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×