Śląsk Wrocław w końcu wygrał u siebie: "Długo na to czekaliśmy"

Pokonując Lechię Gdańsk piłkarze Śląska odnieśli pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie od... 31 października 2013 roku. - Mam nadzieję, że ten mecz odwróci nasze losy - mówi Sylwester Patejuk.

Artur Długosz
Artur Długosz
31 października 2013 roku piłkarze Śląska Wrocław pokonali 4:0 na własnym stadionie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Od tamtej pory - do ostatniej soboty - zawodnicy WKS-u nie potrafili w meczu ligowym ograć na "własnych śmieciach" żadnego przeciwnika. Wrocławianie nie zdołali wywalczyć trzech punktów u siebie kolejno z: Koroną Kielce, Pogonią Szczecin, Piastem Gliwice, Ruchem Chorzów, Legią Warszawa i Górnikiem Zabrze. W końcu się jednak udało. - Długo na to czekaliśmy, ale w końcu to upragnione i zasłużone zwycięstwo. Miejmy nadzieję, że przełamiemy tę passę bez zwycięstw i ten mecz odwróci nasze losy - mówi Sylwester Patejuk. - Mieliśmy swoje założenia i wiedzieliśmy, że naszą grą musimy spowodować to, aby podciąć skrzydła Lechii, by oni nie grali swojej piłki. W pełnym stopniu nam się to udało. Wyeliminowaliśmy ich atuty, wiedzieliśmy, że są nastawieni na grę z kontry. Fajnie się przeciwstawiliśmy temu, wyszedł nam mecz i możemy cieszyć się ze zwycięstwa - dodaje.
Piłkarze Śląska Wrocław w końcu mieli powody do radości Piłkarze Śląska Wrocław w końcu mieli powody do radości
W kilku potyczkach wrocławianie byli blisko wywalczenia trzech oczek na własnym stadionie, lecz tracili gole w końcówkach spotkań. Z Lechią zawodnikom WKS-u udało się zachować czyste konto. - Brakowało jakiejś koncentracji, były drobne błędy z których traciliśmy proste bramki. Nasza gra wiele się nie zmieniła, bo dalej graliśmy swoje, byliśmy konsekwentni, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Na szczęście udało się dowieźć ten wynik - powiedział skrzydłowy Śląska. - Ostatnio w sumie dużo takich bramek traciliśmy. Możemy po raz kolejny mówić, że nie wykorzystaliśmy tych okazji, które sobie stworzyliśmy, ale na szczęście jedna wystarczyła, aby zwyciężyć - zaznaczył. Teraz jednak przed podopiecznymi Tadeusza Pawłowskiego rywalizacja w grupie walczącej o utrzymanie. - Mam nadzieję, że się utrzymamy. Mocno w to wierzę. Myślę, że charakter naszego zespołu i wszystkich chłopaków w szatni nie pozwala nam myśleć inaczej - stwierdził piłkarz. Wiadomo już też, że w najbliższym meczu Śląsk zmierzy się z KGHM Zagłębiem Lubin. - Nie boimy się Zagłębia. Już poprzednim razem uciekli nam spod topora, bo w dziesiątkę potrafiliśmy prowadzić bardziej dojrzałą grę i stwarzać sobie sytuacje. Widać, że nam zależało. Będziemy grali na swoim boisku. Jeśli o mnie chodzi, to wydaje mi się, że to dobry przeciwnik na ten pierwszy mecz. Jesteśmy w stanie zdominować rywala i wygrać spotkanie - skomentował Patejuk.

Sami zawodnicy Śląska cieszą się też, że do formy wraca Sebastian Mila. - Seba zagrał dobre spotkanie. Świetnie obsłużył Marco, który oczywiście wykorzystał swój atut gry głową, fajnie to wykończył. Cieszymy się, że to wpadło - podsumował skrzydłowy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×