Górale walczyli do końca! - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Piłkarze Jagiellonii Białystok nie zdołali na własnym boisku pokonać Podbeskidzia Bielsko-Biała. W samej końcówce potyczki Górale doprowadzili do remisu!

Artur Długosz
Artur Długosz
Niewykorzystane sytuacje się mszczą - ta piłkarska prawda sprawdziła się w przypadku piątkowego meczu Jagiellonii z Podbeskidziem. Grający w dziesiątkę gospodarze, zamiast przed końcem spotkania wykorzystać jedną z przynajmniej dwóch świetnych sytuacji i pewnie wygrać, zremisowali - tracąc bramkę wyrównującą tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego.

To Jagiellonia od początku meczu dłużej była przy piłce i pierwsza stworzyła groźną sytuację. W 3. min Hiszpan Dani Quintana dośrodkował z rzutu wolnego, ale strzał głową z pola karnego Michała Pazdana był niecelny. Trzy minuty później to goście wyszli na prowadzenie. Atakowany przez Mateusza Stąporskiego bramkarz Jagiellonii Jakub Słowik wypuścił z rąk piłkę - sędzia uznał że faulu nie było i "puścił" grę - a odbitą futbolówkę spokojnie umieścił w bramce gospodarzy Piotr Malinowski.

Goście cofnęli się, czekając na okazje do kontry, Jagiellonia krótkimi podaniami starała się stwarzać sytuacje bramkowe. Bramkę zdobyła jednak po zupełnie innej akcji: w 24. min Gruzin Nika Dżalamidze przerzucił piłkę nad obroną Podbeskidzia, a Albańczyk Bekim Balaj pewnym strzałem pokonał Richarda Zajaca.

Od tego momentu białostoczanie grali już swobodniej, ale stuprocentowych sytuacji nie mieli. Podbeskidzie również, choć w 34. min znowu niepewnie zachował się Słowik. Tak wybijał piłkę ze swego pola karnego, że ta trafiła w Stąporskiego, odbiła się nad głowę bramkarza gospodarzy i dopiero tam Słowik szczęśliwie ją złapał.

Drugiego gola gospodarze zdobyli w 55. min. Filip Modelski zagrał długie podanie ze swojej połowy w kierunku Quintany, które przejął Marek Sokołowski. Obrońca Podbeskidzia jednak tak zagrywał do swego bramkarza, że Hiszpan dogonił piłkę i sprytnym strzałem w długi róg, skierował ją do bramki.

Wydawało się, że mecz jest pod kontrolą gospodarzy, gdy w 67. min sędzia wyrzucił z boiska gruzińskiego obrońcę Jagiellonii. Giorgi Popchadze sfaulował Sokołowskiego; sędzia miał w rękach żółtą kartkę, zdecydował się jednak pokazać zawodnikowi czerwoną.

Od tego momentu Jagiellonia przez długi czas skutecznie broniła wyniku. W 86. minucie najlepszą w tym czasie okazję goście mieli po strzale głową Damiana Paweli, ale piłka przeszła minimalnie nad poprzeczką.

W końcówce Podbeskidzie jakby opadło z sił, a Jagiellonia miała przynajmniej dwie znakomite sytuacje. W 90. min Dariusz Łatka tak podawał do Zajaca, jak ponad pół godziny wcześniej Sokołowski. Quintana był w jeszcze lepszej sytuacji, mijał bramkarza Podbeskidzia ale ten nie pozwolił mu na oddanie strzału i zdołał złapać piłkę. Potem gola mógł zdobyć Maciej Gajos, który w polu karnym ograł jednego z obrońców, ale jego strzał świetnie obronił bramkarz Podbeskidzia.

I w ostatniej akcji meczu padło wyrównanie. Dariusz Kołodziej uderzył z kilkunastu metrów, piłka odbiła się od Modelskiego, zmyliła Słowika i wpadła do bramki. Goście uratowali remis, Jagiellonia straciła dwa punkty.

Po meczu powiedzieli:

Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): Powinniśmy ten mecz dzisiaj lepiej rozegrać. Nie zrobiliśmy tego i na dobrą sprawę mogliśmy też przegrać. Zdobyliśmy jeden punkt i trzeba to uszanować. To następny bardzo mały kroczek ku utrzymaniu, a jak będzie 31 maja, to się okaże. Na pewno morale naszej drużyny powinno wzrosnąć, bo jak się zdobywa punkt w takich okolicznościach, to tym bardziej się trzeba cieszyć. Trzeba podziękować chłopakom, że walczyli do końca, ale zganić za błędy, które popełnialiśmy.

Piotr Stokowiec (trener Jagiellonii Białystok): Można powiedzieć jedno, że futbol jest piękny, ale też okrutny. Nie będę się wdawał w dywagacje "co by było gdyby". Pewnie każdy kto wychodził ze stadionu, to sobie takie pytania zadaje. Mecz był na pewno ładny dla oka, szybki, z wieloma akcjami, ale...

Nie wstydzę się za zespół, mimo takiego wyniku, bo przecież ten remis jest dla nas porażką. Dzisiaj cierpimy, ale z tej gry będziemy się jeszcze wiele razy cieszyć i będziemy zadowoleni. Mimo wszystko myślę, że drużyna idzie w dobrym kierunku. Trudno nie przyznać racji tym, którzy zganią szczególnie za wynik, ale ja widzę postęp. Na pewno walczymy dalej, pola nie oddajemy i będziemy walczyli o tę pierwszą ósemkę ile tylko nam tchu starczy.

Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (1:1)
0:1 - Piotr Malinowski 6'
1:1 - Bekim Balaj 24'
2:1 - Dani Quintana 55'
2:2 - Dariusz Kołodziej 90+4'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Jakub Słowik - Filip Modelski, Michał Pazdan, Ugochukwu Ukah, Giorgi Popchadze, Nika Dzalamidze (77' Maciej Gajos), Rafał Grzyb, Adam Dźwigała (80' Martin Baran), Sebastian Rajalakso (71' Jakub Tosik), Dani Quintana, Bekim Balaj.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Błażej Telichowski, Dariusz Pietrasiak, Frank Adu Kwame, Dariusz Łatka, Adam Deja (74' Dariusz Kołodziej), Damian Chmiel (59' Charles Nwaogu), Mateusz Stąporski (71' Fabian Pawela), Maciej Iwański, Piotr Malinowski.

Żółte kartki: Adam Deja, Damian Chmiel, Dariusz Łatka, Mateusz Stąporski (Pobeskidzie).

Czerwona kartka: Giorgi Popchadze /67' - za faul/ (Jagiellonia).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×