Śląski klub jak Legia Warszawa. Pirotechniczna recydywa kibiców

Ruch Radzionków po sezonie przerwy stara się odbudować w grupie północnej III ligi śląsko-opolskiej. Cidrom we znaki dają się jednak kibice, którzy przysparzają klubowi kłopotów.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Nieźle na boiskach III ligi śląsko-opolskiej poczyna sobie Ruch Radzionków. Po dwunastu kolejkach śląska drużyna ma na koncie dziewiętnaście punktów i plasuje się na piątej pozycji w tabeli, ze stratą trzynastu oczek do pewnie przewodzącej stawce Skry Częstochowa.

Próbującym podnieść się z kolan po wycofaniu drużyny z rozgrywek I ligi przed sezonem 2011/12 Cidrom kłody pod nogi rzucają kibice. Co prawda ci są oddani, licznie pojawiają się na trybunach stadionu przy Narutowicza i jeżdżą nawet na wyjazdy, ale ich zachowanie naraża klub na straty.

Za odpalenie pirotechniki podczas niedawnego meczu ze Szczakowianką Jaworzno Wydział Dyscypliny Śląskiego Związku Piłki Nożnej nałożył na Ruch surową jak na trzecioligowe realia karę 500 złotych. Dla radzionkowskich fanów była to recydywa, bo wcześniej dwukrotnie odpalali już środki pirotechniczne na trybunach.

Najpierw otrzymali karę tej samej wysokości za mecz ze Startem Namysłów, a potem za race odpalone w trakcie derbów z Szombierkami Bytom ŚZPN nałożył na radzionkowski klub karę 200 złotych.

Sytuacja denerwuje prezesa Ruchu, Marcina Wąsiaka. - Jesteśmy jak Legia. Kolejna kara 500 zł za środki pirotechniczne, bo sędzia - mimo braku zadymienia - na minutę przerwał mecz. Klub nie ma kasy - bezradnie rozkłada ręce sternik Cidrów.

Finanse Cidrów powinny jednak niebawem ulec poprawie, bo na ostatniej sesji rady miasta Radzionkowa klub otrzymał pod dzierżawę na czas nieokreślony miejskie targowisko, z którego już w czasach I ligi czerpał znaczne zyski, pozwalające osiągać niezłe wyniki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×