Niestety znowu sędzia stanął na drodze - rozmowa z Waldemarem Sobotą, piłkarzem reprezentacji Polski

- Szczerze, to nie spodziewałem się, że tak szybko zostanę zmieniony - mówił po meczu z Czarnogórą Waldemar Sobota, skrzydłowy reprezentacji Polski. Uważa on też, że Polakom należał się rzut karny.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: Miałeś w meczu z Czarnogórą dwie sytuacje. Najpierw pierwsza po której wszyscy widzieli już piłkę w bramce, a potem ta druga w której powinien być chyba odgwizdany rzut karny.

Waldemar Sobota: Tak, tak to wyglądało, że znowu miałem sytuacje po której mogłem pokusić się o bramkę. Niestety piłka nie wpadła do siatki. Szkoda, bo uważam, że z przebiegu całego spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo. Skończyło się remisem i teraz nasze humory nie są najlepsze.

Z twojej perspektywy był rzut karny?

- Wydaje mi się, że tak. Sędzia chyba nawet odgwizdał rzut karny tylko po konsultacji ze swoim kolegą z linii bocznej stwierdził, że był spalony. Z tego co do mnie na gorąco dotarło po końcowym gwizdku, to tego spalonego nie było. Szkoda więc, że przydarzyła się taka nietrafna decyzja sędziego.

Jedno z najgłupszych pytań, które można teraz zadać, ale ono aż samo ciśnie się na usta - czego zabrakło do zwycięstwa z Czarnogórą?

- Wydaje mi się, że skuteczności, bo te sytuacje sobie stwarzaliśmy. W końcowym rozrachunku piłka nie chciała jednak wpaść do siatki. Trzeba dalej ciężko trenować, żeby w przyszłości takie sytuacje wykorzystywać.

Ty już się czujesz stałym, silnym punktem tej kadry?

- Ciężko powiedzieć. Na pewno jest to fajne, że na drugim zgrupowaniu z rzędu jestem podstawowym zawodnikiem i trener docenił tę moją grę, którą prezentowałem w klubie. Teraz skupiam się na tym, co będzie w spotkaniu z San Marino, a potem wyjeżdżam do Belgii i zobaczymy, jak to wszystko się potoczy.

Odczuwałeś w jakiś sposób to, że piłkarze z Czarnogóry zwracali na ciebie szczególną uwagę? Przed meczem w samych superlatywach wypowiadał się o tobie szkoleniowiec reprezentacji tego kraju.

- W reprezentacji nie ma przypadkowych osób. Na każdego trzeba uważać, każdy coś wnosi do drużyny. Jeżeli gra się z przeciwnikiem takim jak Czarnogóra, to na pewno każdy z nas był tak samo traktowany.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.


Niesamowita huśtawka nastrojów w ostatnich sekundach meczu...

- Rzeczywiście niesamowita. Wszyscy pobiegliśmy do narożnika, bo uważaliśmy, że jest tak upragniona victoria, ale niestety znowu sędzia stanął na drodze i po chwili zakończył spotkanie, które zakończyło się remisem.

Wyglądasz na bardzo przygnębionego. Straciliście już wszystkie nadzieje związane z grą na mundialu?

- Tak to teraz wygląda. Jesteśmy załamani, bo każdy marzył, żeby wygrać z Czarnogórą. Wydaje mi się, że zasłużyliśmy na zwycięstwo, a tak się nie stało. Od soboty trzeba jednak podnieść głowę do góry i patrzeć na kolejne mecze.

Ty o dwóch ostatnich spotkaniach chciałbyś pewnie szybko zapomnieć. Mam tu na myśli spotkanie jeszcze w barwach Śląska z Sevillą oraz to przeciwko Czarnogórze.

- Jeżeli chodzi o Sevillę to rzeczywiście nie było to najlepsze spotkanie. Tym razem paradoksem jest to, ze zagraliśmy dobrze, ale nie wywalczyliśmy tego, co sobie przed spotkaniem założyliśmy. Może niekoniecznie chciałbym o tym spotkaniu zapomnieć, bo coś w nim na pewno było pozytywnego, coś z niego trzeba wyciągnąć. Wydaje mi się, że na tym co widzieliśmy z Czarnogórą, można budować dalszą grę tej reprezentacji.

Czułeś się w drugiej połowie zawodnikiem do zmiany?

- Nie mam pretensji do trenera, ale szczerze, to nie spodziewałem się, że tak szybko zostanę zmieniony. Szkoda, że tak się stało. Widocznie trener uważał, że byłem pożyteczny tylko do 60 minuty. Tak to wyglądało.

Tylko cud może sprawić, że awansujemy na mundial do Brazylii, ale w tej kadrze są tacy zawodnicy jak choćby Piotr Zieliński, Mateusz Klich. Ty też śmiało przebijasz się do podstawowego składu. Myślisz, że ta drużyna ma szansę skutecznie powalczyć w eliminacjach do mistrzostw Europy?

- Cuda się zdarzają. Dopóki piłka w grze, to wszystko jest możliwe. My przyjeżdżamy po to na reprezentację, żeby oddawać serce za tę drużynę. Mogę dać zapewnienie, że do ostatniego spotkania będziemy walczyć, żeby te wyniki były jak najlepsze.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×