Michal Papadopulos zbawieniem Zagłębia Lubin
Gdy z KGHM Zagłębia odszedł Ilijan Micanski, klub z Lubina długo nie mógł znaleźć wartościowego napastnika. Teraz wydaje się, że strzałem w dziesiątkę było zatrudnienie Michala Papadopulosa.
W KGHM Zagłębiu Lubin nie sprawdzili się ani Duszan Djokić, ani Mouhamadou Traore. W Lubinie bramek nie strzela też Darvydas Sernas, który rzadko kiedy dostaje nawet szansę na pokazanie swoich umiejętności wchodząc z ławki rezerwowych. Litwin co miesiąc pobiera jednak ogromne pieniądze i Miedziowi zapewne z chęcią by się go pozbyli. Przed sezonem do klubu sprowadzono jednak Czecha, Michala Papadopulosa. Ten do Lubina przyjechał nie w pełni zdrowia. - Przyszedłem po kontuzji kolana i nie byłem jeszcze w stu procentach przygotowany - wyjaśniał swego czasu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Po uporaniu się z problemami zdrowotnymi, z meczu na mecz Papadopulos zaczął dostawać coraz więcej szans. W 5. kolejce T-Mobile Ekstraklasy wyszedł już w podstawowym składzie, a w następnej serii gier wpisał się na listę strzelców. Napastnik Zagłębia w tej rundzie zdobył już pięć bramek, a do tego dołożył jeszcze trafienie w Pucharze Polski.Papadopulos na stałe wywalczył sobie miejsce w składzie Zagłębia. Teraz nikt w Lubinie nie wyobraża sobie formacji ataku bez tego zawodnika. Ten niebawem może jednak opuścić klub. - Jeszcze z nikim nie rozmawiałem o przedłużeniu kontraktu. Na razie więc nie wiem. Jest opcja przedłużenia umowy, trzeba to zrobić do połowy wiosny. Klub musi mi w połowie wiosny powiedzieć, że chce to zrobić. Jak będzie decyzja na tak, to ja zostaję w Lubinie na kolejne dwa lata - mówi sam napastnik, który deklaruje, że może grać jeszcze lepiej. - Mogłoby być jeszcze lepiej. Jak jednak wiadomo, napastnik nie z samych goli jest zadowolony. Jak jest okazja, musi strzelać bramki. Myślę, że jak się dobrze przygotuję na obozie, to może być ich jeszcze więcej. Nie powiem jednak ile w polskiej lidze bym chciał ich strzelić. To jest tylko mój sekret - podsumował.