Koniec serii, kontrowersje, walka, krew i ból - echa meczu Lechia - Korona

Lechia Gdańsk po meczu walki zremisowała bezbramkowo z Koroną, przerywając passę zwycięstw kieleckiego klubu. Był to już czwarty remis podopiecznych Pawła Janasa w 2012 roku.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Remis Arena

Nazwa Remis Arena coraz bardziej pasuje charakterowi PGE Arena Gdańsk. Jeśli liczyć spotkania ligowe, sparing Lechii z Żalgirisem Wilno i mecz towarzyski Polska - Niemcy, na 13 spotkań rozegranych na stadionie Euro 2012, 8 zakończyło się remisem. Hiszpanie, którzy wszystkie trzy mecze grupowe rozegrają właśnie w Gdańsku powinni zacząć się obawiać, bo trzy remisy mogą nie wystarczyć do wyjścia z grupy. Problem z remisami Lechia ma w tym roku bardzo duży. Na pięć meczów, podopieczni Pawła Janasa podzielili się punktami w aż czterech spotkaniach (w tym trzech rozegranych poza Remis Areną). Widać więc, że tradycję dzielenia się punktami przenoszą też na inne stadiony.

Ból głowy mieli nie tylko trenerzy

W drugiej połowie z całym impetem głowami zderzyli się ze sobą Vlastimir Jovanović i Jakub Wilk. Obaj zawodnicy nie najlepiej wyglądali po meczu. Bośniak nie wrócił już na boisko, tylko z bandażem na głowie udał się w stronę ławki rezerwowych. - Jovanovicowi założono po meczu pięć szwów na rozbitą głowę - powiedział Leszek Ojrzyński, trener kieleckiej drużyny. Gdański obrońca do domu jechał z dużym guzem na czole. - Obaj uderzyliśmy z całym impetem i siłą rzeczy nas zabolało, na szczęście nie rozciąłem głowy jak on - podsumował wychowanek Lecha Poznań. Trzeba uczciwie przyznać - choć nie był to mecz najwyższych lotów, to ambicji zawodnikom obu zespołów odmówić zdecydowanie nie można.

Kontrowersje

Podczas meczu doszło do trzech kontrowersyjnych sytuacji. W jednej z nich po faulu Daniela Gołębiewskiego na Wojciechu Pawłowskim sędzia odgwizdał faul, lecz w międzyczasie po niefortunnej interwencji do własnej bramki z piłką wbiegł Rafał Janicki i piłkarze złocisto-krwistych już wznieśli ręce w geście triumfu. Tutaj przewinienie było ewidentne, ale arbiter mógł podobnie zadecydować w 83. minucie, kiedy Jakub Wilk popchnął Macieja Korzyma na pograniczu pola karnego. Wcześniej Pawłowski również zagrał w jednej z sytuacji na pograniczu przepisów. - Uważam, że nasi zawodnicy byli dwa razy faulowani w polu karnym Lechii, ale widocznie sędzia nie raczył tego dostrzec - powiedział Ojrzyński.

Wspaniała seria Korony przerwana

Korona wygrała w tym roku cztery spotkania, nie straszne były dla niej stadiony Śląska Wrocław i Wisły Kraków, a na PGE Arenie Gdańsk dała się zatrzymać Lechii. - W żadnym meczu nie będzie nam można odmówić ambicji, bo zawsze gramy o trzy punkty. W poniedziałek się nie udało, ale też nie przegraliśmy. Graliśmy na wyjeździe i bardzo mocno doceniamy ten punkt - powiedział Paweł Sobolewski. Skończyła się więc seria zwycięstw złocisto-krwistych, ale seria meczów bez porażki trwa nadal i Korona wciąż znajduje się w czubie tabeli.

Lechia musi zacząć wygrywać

Jeden przegrany mecz, to jak na zespół z dołu tabeli wynik dobry, biorąc pod uwagę fakt, że podopieczni Pawła Janasa grali trzy mecze wyjazdowe i dwa spotkania u siebie. Brakuje jednak zwycięstw, po których piłkarze Lechii mogliby wreszcie z podniesionymi głowami opuszczać murawę. Z pewnością ciąży na nich niewielka przewaga nad strefą spadkową. - Jest może nie blokada, ale mniejszy luz. Sami doprowadziliśmy do sytuacji jaka jest i musimy posprzątać to mleko, które się rozlało. Jestem przekonany, że to zrobimy - zauważył Krzysztof Bąk. - Przed własną publicznością chcieliśmy wygrać. Kibice spisali się fantastycznie i oby tak dalej. Mieliśmy swoje sytuacje, ale widać poprawę. Remis nas nie zadowala, ale Korona wygrała wszystkie mecze i obawialiśmy się tego meczu. Teraz mogę powiedzieć szczerze, że żałuję że zdobyliśmy tylko punkt - dodał Jakub Kosecki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×