Przełamanie na finiszu - relacja z meczu Ruch Radzionków - Bogdanka Łęczna

Bogdanka Łęczna przełamała passę siedmiu meczów bez porażki i na koniec jesiennych zmagań pokonała w Bytomiu-Stroszku Ruch Radzionków 1:0. Mecz stał na bardzo słabym poziomie, a zespół z Lubelszczyzny był zasłużenie o jedną bramkę lepszy.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Z karbem siedmiu meczów bez zwycięstwa na Śląsk jechała Bogdanka Łęczna. Podopieczni Piotra Rzepki po świetnym starcie sezonu z początkiem października znacznie spuścili z tonu i aż siedem tygodni kazali czekać swoim kibicom na kolejne ligowe zwycięstwo.

O tym, że na mecz z Ruchem Radzionków łęcznianie jechali z zamiarem wywiezienia trzech punktów pokazały już pierwsze fragmenty spotkania. Bogdanka odważnie zaatakowała od pierwszego gwizdka i w 6. minucie za sprawą trafienia Adriana Paluchowskiego objęła prowadzenie. Były napastnik Legii Warszawa minął dryblingiem dwóch obrońców i silnym strzałem pod poprzeczkę z pola karnego nie dał szans Marcinowi Suchańskiemu na skuteczną interwencję. - Źle ten mecz zaczęliśmy. Szkoda tego rozkojarzenia, bo kosztowało nas to utratę bramki - sypie głowę popiołem Bartosz Kopacz, stoper Ruchu.

Ten kto myślał, że "ukąszony" Ruch rzuci się do odrabiania strat był w głębokim błędzie. Przed przerwą radzionkowianie grali nieporadnie, po zmianie połów niewiele się zmieniło. Co prawda jeszcze w pierwszej połowie wyborną okazję na doprowadzenie do wyrównania miał Bartosz Kopacz, ale po jego strzale głową z 20. minuty meczu instynktownie i skutecznie interweniował Sergiusz Prusak.

Obrońca Cidrów bardziej żałował jednak sytuacji z minuty 30., kiedy po dograniu z rzutu wolnego idealnie na głowę piłkę zgrał mu Piotr Rocki, a młodzian mając przed sobą pustą bramkę po strzale głową przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. - Gdybym tę piłkę "zgasił", albo uderzał po koźle przy słupku pewnie by wpadło - wyrokuje Kopacz.

Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Ruch atakował, Bogdanka groźnie kontrowała w pełni kontrolując boiskowe wydarzenia. Po godzinie gry świetną okazję na podwyższenie prowadzenia miał po szybkiej kontrze Paluchowski, ale po jego strzale piłka zatrzymała się na zewnętrznej części lewego słupka bramki gospodarzy.

Wyrazem dominacji Bogdanki było ostatnie dziesięć minut gry. Najpierw po raz kolejny głową w słupek trafił Paluchowski, a chwilę później wprowadzony na boisko kilka chwil wcześniej Michał Renusz przegrał pojedynek sam na sam z Suchańskim.

Ruchu z kolei nie było w drugiej odsłonie spotkania stać na oddanie celnego strzału na bramkę. Frustrację Cidrów najlepiej obrazuje ostre wejście Szymona Skrzypczaka w interweniującego na linii pola karnego golkipera Bogdanki. Sędzia nie miał wątpliwości co do zasadności swojej decyzji i posłał młodego napastnika gospodarzy do szatni z czerwoną kartką. - Nie zagraliśmy tak jak sobie zakładaliśmy. Chcieliśmy wygrać ten mecz, bo strefa spadkowa zbliża się niepokojąco szybko. Musimy teraz z Polonią powalczyć o trzy punkty, bo zima będzie nieciekawa - przyznaje Piotr Łopuch, obrońca śląskiej drużyny.

Bogdanka przed przerwą zimową dopisała na swoje konto trzy punkty, które straciła jesienią w meczu z Ruchem w roli gospodarza. - Jesteśmy strasznie szczęśliwi. Trudno wyrazić słowami to co czujemy. Może trener pozwoli w autobusie na jakieś piwko - uśmiecha się Veljko Nikitović, kapitan drużyny z Łęcznej.

Pomeczowe komentarze trenerów:

Piotr Rzepka (trener Bogdanki Łęczna): Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się przerwać passę meczów bez zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że Ruch jest drużyną, która w tej lidze gra chyba najładniejszy, kombinacyjny futbol. W każdej chwili każdy z zawodników gospodarzy może wygrać pojedynek 1-1 i stworzyć tym dobrą okazję dla swojej drużyny. U nas w ostatnich tygodniach wkradło się trochę wątpliwości, bo choć graliśmy nieźle, to nie umieliśmy wygrać meczu. Z kolejki na kolejkę napinaliśmy się coraz bardziej, bo wiadomo, że w głowach młodych ludzi dzieją się równe dziwne rzeczy, ze zwątpieniem włącznie. Obawialiśmy się tego meczu, ale udało nam się dopisać komplet punktów. Teraz przed nami długa zima. To nieszczęście polskiej piłki, że zagramy dopiero w połowie marca. Chcemy okres przygotowawczy poświęcić na to, by nie tylko grać skutecznie i wygrywać, ale też grać ładnie dla oka. W Radzionkowie moi chłopcy pokazali, że nawet w trudnych chwilach gdy nie idzie potrafią się scementować i wywieźć punkty z tak trudnego terenu.

Artur Skowronek (trener Ruchu Radzionków): Słabo weszliśmy w ten mecz i to zadecydowało o tym, że to spotkanie przegraliśmy. Znowu goniliśmy wynik, ale nie było to w naszym wykonaniu na tyle skuteczne, żeby zdobyć bramkę.

Ruch Radzionków - Bogdanka Łęczna 0:1 (0:1)
0:1 - Paluchowski 6'

Składy:

Ruch: Suchański - Kaszowski, Kopacz, Łopuch, Rocki, Mateusz Mak, Paweł Giel (83' Skrzypczak), Mróz, Cieluch (66' Krzywicki), Giesa, Michał Mak.

Bogdanka: Prusak - Sołdecki, Wallace, Magdoń, Pielach, Łuczak (82' Mitaszka), Bartoszewicz, Nikitović, Kusiak (86' Ninković), Pesir (74' Renusz), Paluchowski.

Żółte kartki: Mróz (Ruch) - Wallace, Pesir (Bogdanka).

Czerwone kartki: Skrzypczak /90'/ (Ruch) - Wallace /90', za drugą żółtą/ (Bogdanka).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×