Kryzys został przełamany - relacja z meczu Wisła Płock - Arka Gdynia

W spotkaniu kończącym 14. kolejkę I ligi Wisła Płock uległa przed własną publicznością gościom z Gdyni. Kryzys piłkarzy z trójmiasta został definitywnie przełamany. Wisła musi zapomnieć jak najszybciej o porażce i szykować się do kolejnej ligowej potyczki. Dla zeszłorocznych spadkowiczów to szósty z rzędu mecz bez porażki na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy.

Damian Kamiński
Damian Kamiński

"Niewykorzystane sytuacje się mszczą" - to stare powiedzenie piłkarskie sprawdziło się właśnie w przypadku piłkarzy Wisły Płock. Gospodarze od pierwszych minut zdecydowanie przeważali zagrażając bramce Marcina Juszczyka. W wielu sytuacjach płocczanom brakowało przysłowiowej kropki nad "i". Niewielka liczba kibiców, którzy przestali widocznie wierzyć w swój zespół, przecierała oczy ze zdumienia. Płocczanie zaskakiwali swoją ofensywną i pełną werwy grą.

Trener Libor Pala uznał, że zwycięskiego składu się nie zmienia i Nafciarze wystąpili w takim samym zestawieniu co w spotkaniu z KS Polkowice. Jednak nie udało się uzyskać podobnego rezultatu jak w zwycięskim meczu z zielono-czarnymi. Piłkarze obu drużyn zameldowali się na boisku o dość specyficznej godzinie, która miała uczcić rok powstania klubu. Mecz rozgrywany o tak ważnej godzinie miał pobudzić gospodarzy do jak najlepszego działania. W pierwszych minutach spotkania na boisku mało się działo. Hasłem była walka z obu stron. Jednak z biegiem upływających minut płocczanie zaczęli dochodzić do głosu.

Goście swoje akcje inicjowali za sprawą bohatera spotkania z Zawiszą Bydgoszcz - Petra Benata. W Wiśle wyróżniał się Patryk Kamiński, który po swoich dośrodkowaniach z rzutów rożnych stwarzał kolegom dogodne sytuacje. Po jednym z takich zagrań świetną sytuację miał Rafał Zembrowski, który będąc na czystej pozycji nie potrafił zaskoczyć Juszczyka. Rozjuszona Wisła parła na bramkę gości. W kolejnych minutach największe zagrożenie pod bramką Arki stwarzał Kamil Biliński, który powinien wykorzystać nadarzające się sytuacje. Jednak piłka po jego uderzeniach nie potrafiła znaleźć drogi do bramki gości.

Kiedy się wydawało, że to gospodarze są bliżsi strzelenia bramki, zabójczą kontrę w 38. minucie przeprowadził Piotr Kuklis, który przeszarżował pół boiska i zdecydował się na strzał z 20 metrów. Fantastyczne uderzenie nie dało żadnych szans Krzysztofowi Kamińskiemu. Trzy minuty później stadionem im. Kazimierza Górskiego wstrząsnął Sławomir Mazurkiewicz. Niepilnowany w polu karnym obrońca gości, pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Kibice Wisły pogrążyli się w czarnej rozpaczy.

Emocji również nie zabrakło na początku drugiej połowy. W 50. minucie spotkania swoją bramkę mógł zdobyć Bartosz Flis, jednak przegrał on pojedynek oko w oko z bramkarzem gospodarzy. Zmotywowani przez trenera Palę płocczanie próbowali również zagrażać bramce Juszczyka. Jednak w wielu sytuacjach brakowało im szczęścia bądź umiejętności. W 65. minucie Nafciarze mieli świetną okazję, aby zmniejszyć rozmiary porażki. Wpuszczony w drugiej połowie Ricardinho zdecydował się na strzał z 18 metrów. Ogromne kłopoty z poprawną interwencją miał Marcin Juszczyk, który wypluł piłkę przed siebie. Jednak "Bila" nie potrafił wykorzystać prezentu. "Juhu" w porę naprawił swój błąd łapiąc futbolówkę w ostatniej chwili tuż przed linią bramkową.

Piłkarze z trójmiasta w drugiej połowie kontrolowali wydarzenia na boisku. Wisła starała się atakować, ale brakowało jej skuteczności w decydujących akcjach. Na 10 minut przed końcem spotkania świetnym lobem z dystansu popisał się Piotr Kuklis. W ostatniej chwili Kamiński sparował piłkę za linię boczną. Do ostatniego gwizdka sędziego sytuacja na boisku się nie zmieniła. Gdynianie często oddawali pole gry Nafciarzom, lecz płocczanie nie potrafili tego wykorzystać. W spotkaniu dwóch czeskich szkoleniowców to Petr Nemec miał większe powody do zadowolenia.

Po meczu powiedzieli:

Petr Nemec (trener Arki Gdynia): Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Przez półtora roku Arka nie wygrała meczu na wyjeździe i dzisiaj historia się zmieniła. Przez pierwsze 15 minut nie graliśmy tego czego oczekiwałem od piłkarzy. Jednak później graliśmy lepiej. Strzeliliśmy szybko dwie bramki i to zdecydowało o losach spotkania. W drugiej połowie kontrolowaliśmy sytuację na boisku, aby dowieść wynik do końca.

Libor Pala (trener Wisły Płock): Zagraliśmy najlepsze spotkanie, które mogło się podobać kibicom. Jednak nie udało się wygrać. Piłkarze są bardzo załamani takim wynikiem. Szkoda, że nie udało się uzyskać korzystnego rezultatu. Przed spotkaniem z Arką w ciemno brałbym remis. Jednak trener Nemec ma o klasę lepszych piłkarzy niż mamy my. Arka wykorzystała nasze błędy. Wyprowadzili kontry, które zakończyli bramką.

Wisła Płock - Arka Gdynia 0:2 (0:2)
0:1 - Kuklis 37'
0:2 - Mazurkiewicz 41'

Składy:

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Jakubowski, Wyczałkowski, Nadolski, Jaroń, Patryk Kamiński, Zembrowski, Sielewski (46' Zagurskas), Gueye (57' Ricardinho), Joao Paulo (21' Sekulski), Biliński.

Arka Gdynia: Juszczyk - Krajanowski, Jarun, Mazurkiewicz, Radzewicz, Kowalski, Benat, Kuklis (83' Niedziela), Jarzębowski, Arifović (36' Surdykowski), Flis (72' Szwoch).

Żółte kartki: Mazurkiewicz, Jarzębowski, Jarun (Arka).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 1000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×