Koncertowa gra gości - relacja z meczu Wisła Płock - Kolejarz Stróże

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wisła Płock po kompromitującej grze poniosła zasłużoną porażkę na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku. Podopieczni Przemysława Cecherza wracają z tarczą do Stróż. Pokazali ofensywny futbol triumfując z beniaminkiem. Debiutujący przed własną publicznością trener Libor Pala środowego wieczoru nie może uznać za udany.

Szkoleniowiec gospodarzy zaskoczył kibiców. W wyjściowym składzie Nafciarzy zabrakło strzelca bramki z poprzedniego spotkania Patryka Kamińskiego. W pierwszej jedenastce po raz pierwszy wystąpił powracający po kontuzji filar defensywy płocczan Artur Wyczałkowski. Również dużą niespodzianką było wystawienie napastnika Damiana Drężewskiego na prawej stronie obrony. W składzie gości obyło się bez niespodzianek. Pauzującego za kartki Senegalczyka Cheikha Niane zastąpił Michał Gryźlak, który bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich boiskowych obowiązków.

Wisła po zwycięstwie w Ząbkach była faworytem spotkania z Kolejarzem. Jednak jak się okazało to goście mieli więcej chęci i umiejętności, aby odnieść zwycięstwo. W pierwszych minutach kibice byli świadkami walki i gry toczonej w środku boiska. Akcje stróżan były przerywane przez Jacka Góralskiego. Z biegiem upływających minut podopieczni Przemysława Cecherza zaczęli przejmować inicjatywę na boisku. Płocczanie starali się stosować nieudolny pressing, który nie przynosił żadnych korzyści. Skrzętnie wykorzystali to piłkarze spod Nowego Sącza, sprawiając wiele problemów Krzysztofowi Kamińskiemu.

W 12 minucie spotkania gorąco zrobiło się w polu karnym gospodarzy. Dwie próby Kolejarza na strzelenie bramki zostały zaprzepaszczone. Uderzający Maciej Kowalczyk nie dał szansy wykazania się bramkarzowi Wisły. Trzy minuty później Łukasz Sekulski zdecydował się na samodzielną akcję. Jednak jego strzał zmierzający w stronę bramki został zablokowany przez Krzysztofa Markowskiego. Chwilę później sprawiający wiele problemów Nafciarzom Maciej Kowalczyk minął kilku piłkarzy Wisły niczym tyczki, jednak jego uderzenie z 20 metrów nie znalazło drogi do bramki. Goście sprawiali zdecydowanie lepsze wrażenie, co rusz przeprowadzając groźne akcje.

Gdy kibicom wydawało się, że w pierwszej połowie nie wydarzy się już nic ciekawego fatalny błąd popełnił Krzysztof Kamiński. Na uderzenie z 30 metrów zdecydował się Michał Chrapek. Niegroźny strzał w środek bramki okazał się brzemienny w skutkach dla Nafciarzy. Niefortunna interwencja bramkarza Wisły doprowadziła kibiców do rozpaczy.

W drugiej części zawodów przewaga Kolejarza była bezdyskusyjna. Płocczanie grali wolno bez jakiegokolwiek pomysłu. Goście natomiast kontrolowali wynik meczu. Ogromne problemy z świetnie grającym tego dnia Januszem Wolańskim miał Damian Drężewski, który nie potrafił zatrzymać doświadczonego pomocnika. Kibice widząc kompromitującą grę swojego zespołu w nieparlamentarnych słowach domagali się większego zaangażowania. Frustracja z biegiem upływających minut sięgała zenitu. Jednak to goście przeprowadzali groźniejsze akcje. Druga bramka dla stróżan wisiała w powietrzu. Na 10 minut przed końcem spotkania stało się jasne, że Kolejarz wywiezie z Płocka trzy punkty. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcin Stefanik świetnie odnalazł się na 11 metrze. Uderzeniem pod poprzeczkę nie dał żadnych szans interweniującemu Krzysztofowi Kamińskiemu.

Ostatnie minuty spotkania to już pełna kontrola Kolejarza nad wydarzeniami panującymi na boisku. Wyraźny brak drugiej linii w zespole Wisły spowodował, że płocczanie mieli problemy z utrzymaniem się przy piłce w środkowej strefie boiska. Na dodatek każdy ich zryw ofensywny kończył się zazwyczaj w okolicach 30 metra przed bramką strzeżoną przez Łukasza Lisiaka.

Po meczu powiedzieli:

Przemysław Cecherz (trener Kolejarza): Trudno nie być zadowolonym po takim meczu. Nie ujmując gospodarzom, ale dzisiaj wygrał zespół lepszy. Prowadziliśmy grę, mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych. Wygraliśmy zasłużenie, jednak trochę podczas spotkania się denerwowałem za niewykorzystane sytuacje. Cały czas byliśmy skoncentrowani. Po drugiej bramce strzelonej przez mój zespół, było już praktycznie po meczu. Gospodarze nie mieli już ochoty do dalszej gry. Chciałbym pochwalić swoich chłopców, ponieważ zagrali kapitalny mecz.

Libor Pala (trener Wisły): Jak najbardziej zgadzam się z oceną dotyczącą spotkania przez szkoleniowca gości. Personalnie drużyna Kolejarza jest o klasę lepsza niż my. Są to doświadczeni zawodnicy, którzy grają szybką piłkę. Szkoda bramki straconej tuż przed końcem pierwszej połowy. Bramka padła po technicznym błędzie Krzysztofa Kamińskiego. Jednak on się dopiero uczy swojego zawodu i musimy dać mu szansę. Ma na pewno przed sobą przyszłość. Druga bramka padła natomiast po stałym fragmencie gry. Obie były nietypowe. Różnica pomiędzy zespołami była duża. Widać było, że piłkarze ze Stróża grają ze sobą długo. Prezentują oni dużą swobodę i luz. My chcieliśmy na siłę, ale przewaga techniczna była o klasę wyższa.

Wisła Płock - Kolejarz Stróże 0:2 (0:1)

0:1 - Chrapek 44'

0:2 - Stefanik 80'

Składy:

Wisła Płock: K. Kamiński - Drężewski, Wyczałkowski, Nadolski, Jakubowski, Jaroń, Góralski, Sielewski (32' Gueye), Zagurskas (57' Joao Daniel), Ricardinho (57' Biliński), Sekulski.

Kolejarz Stróże: Lisak - Szufryn, Markowski, Cichy, Walęciak, Gryźlak, Chrapek (90' Kantor), Wolański, Stefanik, Cebula (76' Zawadzki), Kowalczyk.

Żółte kartki: Sekulski, Gueye, Jakubowski (Wisła).

Sędzia: Michał Mularczyk (Skierniewice).

Widzów: 2000.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)