Kanonada nieskuteczności - relacja ze spotkania GKS Katowice - Flota Świnoujście

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kanonadę nieskuteczności w wykonaniu GKS Katowice obejrzeli wszyscy ci, którzy piątkowy wieczór zdecydowali się spędzić przy Bukowej. Śląska drużyna powinna wygrać dwiema bramkami, tymczasem dwa punkty zostawiła na boisku.

W poprzednim sezonie mecze GKS z Flotą należały do jednych z najbardziej emocjonujących na zapleczu ekstraklasy. W dwóch katowicko-świnoujskich pojedynkach padło w minionym sezonie dwanaście bramek (5:3; 3:1). Wszyscy ci, którzy spodziewali się równie emocjonujące spotkania w piątkowy wieczór mogli czuć się rozczarowani. Pierwsza odsłona spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem, choć okazje, szczególnie te po stronie GieKSy, można z czystym sumieniem zaliczyć do klarownych.

Od pierwszego gwizdka sędziego grę prowadził GKS. Flota cofnięta na własną połowę czekała na okazje do kontrataku i tę w 17. minucie spotkania na bramkę powinien zamienić Ndubuisi Nnamani, który po zagraniu ze skrzydła groźnie główkował na bramkę gospodarzy. Debiutujący między słupkami bramki katowiczan Witold Sabela spisał się jednak bez zarzutów, efektowną paradą przerzucając piłkę nad poprzeczką. Innym z debiutantów w katowickich barwach był w piątkowym spotkaniu Denis Rakels, łotewski napastnik wypożyczony na Bukową z Zagłębia Lubin. - W czwartek przyjechałem do Katowic i pierwszy raz trenowałem z drużyną. W piątek zagrałem już w pierwszym meczu. Czasu było niewiele i dlatego może nie wszystko wyglądało jeszcze tak, jak powinno - analizował młody napastnik śląskiej drużyny.

Mimo wszystko na pięć minut przed przerwą 19-latek powinien dać GieKSie prowadzenie, kiedy po nieudanej pułapce ofsajdowej stanął oko w oko z Alanem Wesołowskim, ale golkiper Floty umiejętnie skrócił kąt i zatrzymał szarżę gracza katowiczan. Wcześniej bramkarz świnoujskiej drużyny w świetnym stylu obronił uderzenie Damiana Kaciczaka, który w 32. minucie spotkania powinien zamienić na bramkę zagranie Grzegorza Goncerza. Lewy obrońca gospodarzy, uderzając z ostrego kąta trafił jednak wprost w interweniującego Wesołowskiego.

Flota realne zagrożenie pod bramką GKS, obok szansy Nnamanie’go, stworzyła w tej odsłonie gry jeszcze raz. Miało to miejsce w minucie 26., kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę na długim słupku przyjął Rafał Kalinowski i uderzył na bramkę, ale golkiper katowiczan wyszedł z opresji obronną ręką, zaś przy dobitce pomógł mu jeden z obrońców. Przez ostatni kwadrans pierwszej części gry nad Katowicami przeszła burza, utrudniając zawodnikom utrzymanie niezłego tempa spotkania.

Po zmianie stron sygnał do ataku przyjezdnym dał w 57. minucie Piotr Tomasik. Wprowadzony na boisko po przerwie pomocnik huknął potężnie z rzutu wolnego z ok. 30 metrów od bramki Sabeli. - Chciałem w tej sytuacji trafić w światło bramki. Wiedziałem, że warunki są dla bramkarza trudne - wyjaśnił po końcowym gwizdku sędziego 24-latek. Cztery minuty później grząska murawa okazała się nie być sprzymierzeńcem Rakelsa, który po błędzie Wesołowskiego dopadł piłki w polu karnym, ale przy przyjęciu poślizgnął się i zmarnował dobrze zapowiadającą się sytuację strzelecką. - Byliśmy zespołem od Floty lepszym. Powinniśmy ten mecz wygrać, bo na zwycięstwo po prostu zasłużyliśmy - przekonywał napastnik GKS.

Częściowo za kiks w poprzedniej akcji Łotysz zrehabilitował się w 71. minucie. Wówczas Jan Beliancin wrzucił piłkę z rzutu wolnego w pole karne Floty, a Rakels w ogromnym zamieszaniu z bliska wpakował piłkę do siatki. Radość debiutanta trwała jednak krótko, bowiem arbiter dopatrzył się zagrania ręką asystującego w tej sytuacji Przemysława Pitrego. - K…., absolutnie w tej sytuacji nie było ręki. Zresztą reakcja kibiców to jednoznacznie potwierdza. Nie wiem, z jakiej perspektywy sędzia widział tę okazję, że czegoś się tam dopatrzył, bo ja piłkę przyjąłem na klatę - irytował się po końcowym gwizdku sędziego 30-latek.

Chwilę później w ogromnym zamieszaniu w polu karnym z praktycznie zerowego kąta główkował Tomasz Rzepka, ale nie trafił w światło bramki. Drugą okazję strzelecką obrońca GKS miał w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, kiedy jego strzał z linii bramkowej wybił jeden z obrońców. - Szkoda, że w tej sytuacji na dobitkę nie dobiegał żaden z partnerów, bo luka była taka, że spokojnie można było tę piłkę wepchnąć do siatki - przekonywał były gracz Ruchu Radzionków.

W międzyczasie Flota raz jeszcze spróbowała szczęścia po kontrataku, ale uderzenie Tomasza Ostalczyka z narożnika pola karnego w dobrym stylu obronił Sabela. - Mój debiut niech oceni trener. Ja czułem się dobrze i myślę, że pomogłem drużynie. Zagraliśmy na "zero" z tyłu, ale jesteśmy na siebie źli, bo powinniśmy ten mecz wygrać - kręcił z niezadowoleniem głową golkiper GieKSy. Trudno przedmówcy racji nie przyznać, gdyż w ostatnim kwadransie spotkania zawodnicy katowiczan zaserwowali swoim kibicom prawdziwą kanonadę nieskuteczności i na własne życzenie dwa punkty zostawili na boisku.

Komentarze trenerów:

Krzysztof Pawlak (trener Floty Świnoujście): Udowodniliśmy, że mecz bezbramkowy też może się podobać. Oczywiście dla kibiców GKS wynik ten jest powodem do niedosytu, ale poziom meczu, szybkość, zmienność akcji i momentami przygniatająca przewaga gospodarzy powinna kibicom z Katowic się podobać. Przyjechaliśmy tutaj, żeby wygrać, bo wierzyliśmy i dalej wierzymy w swoje umiejętności. Mieliśmy świadomość, że zagramy na trudnym terenie, bo drużyna GKS stoi po ostatnich wynikach trochę pod ścianą. Jak nie można wygrać, to trzeba się cieszyć z remisu. Ten punkt przyjmujemy z wielkim szacunkiem. Myślę, że naszą grą potwierdziliśmy, że budowa zespołu idzie w dobrym kierunku i niejednego jeszcze psikusa rywalom od nas silniejszym sprawimy.

Rafał Górak (trener GKS Katowice): Ciągle szukamy tego wygranego meczu i nie potrafimy się go doszukać. Myślę jednak, że ten mecz pokazał, że kierunek naszych poszukiwań jest dobry. Podobnie jak trener Pawlak uważam, że przyjdzie czas, kiedy my będziemy wygrywać z zespołami, które teoretycznie są od nas mocniejsze. Cały czas jesteśmy na etapie budowy drużyny, a jest to droga niezwykle wyboista. Patrząc na naszą grę, zaangażowanie i ilość sytuacji, jakie sobie w tym meczu stworzyliśmy, aż ciśnie się na usta, że powinniśmy coś w tym meczu strzelić. Na razie nie wpadło, ale co tu dużo mówić. Pięć meczów za nami, jedna porażka i tylko cztery punkty na koncie. Trochę mało, ale mam nadzieję, że w Ząbkach się to zmieni.

GKS Katowice - Flota Świnoujście 0:0

Składy:

GKS: Sabela - Farkas, Jacek Kowalczyk, Rzepka, Kaciczak, Goncerz, Hołota, Beliancin, Chwalibogowski (70' Feruga), Pitry, Rakels (82' Kruczek).

Flota: Wesołowski - Kalinowski, Udarević, Kieruzel, Opałacz, Jasiński (46' Tomasik), Chyła, Niewiada, Bodziony, Ostalczyk, Nnamani (62' Misan).

Żółte kartki: Opałacz, Bodziony, Tomasik, Misan (Flota).

Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź).

Widzów: 2400.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)