Piast ostudził Portowców - relacja z meczu Piast Gliwice - Pogoń Szczecin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Prawdziwą sinusoidę nastrojów fundują swoim kibicom gracze Pogoni Szczecin. Dotychczasowy lider zaplecza T-Mobile Ekstraklasy niespodziewanie przegrał z Piastem Gliwice 1:2. Drogę do bramki Portowców odnalazł dwukrotnie doświadczony Wojciech Kędziora. Trener szczecinian Marcin Sasal zganił swoich podopiecznych za nadmierną pewność siebie na murawie.

W tym artykule dowiesz się o:

Szkoleniowiec Pogoni Marcin Sasal nie mógł zabrać do autokaru na pojedynek z Piastem Błażeja Radlera, który złamał nos w spotkaniu z Wartą Poznań. Podstawowy obrońca szczecinian dopiero w czwartek opuścił szpital, dlatego jego miejsce na murawie musiał zająć młody Paweł Grocholski. Przemeblowana defensywa Portowców została poddana poważnemu testowi już w 7. minucie, gdy przed świetną okazją strzelecką stanął Wojciech Kędziora. Napastnik Piasta strzelił głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale nieznacznie chybił. Piłkarze Pogoni odgryźli się w 13. minucie za sprawą akcji Przemysława Pietruszki. Pomocnik zwiódł obrońców przed polem karnym, ale strzelił tuż obok słupka.

Zdecydowaną przewagę na murawie zaczęli zyskiwać gospodarze, przedostający się coraz śmielej pod pole karne szczecinian. 13. minuta przyniosła jeszcze nieudaną próbę Tomasza Podgórskiego, ale już chwilę później nieliczni kibice Piasta mogli unieść ręce po akcji zakończonej golem. Wojciech Kędziora otrzymał podanie od Wojciecha Lisowskiego i sprytnym lobem pokonał Radosława Janukiewicza. Gracze Piasta postanowili pójść za ciosem i już w 20. minucie podwyższyli prowadzenie dzięki kolejnemu skutecznemu uderzeniu Kędziory, który wykończył głową dośrodkowanie Podgórskiego.

Piłkarze Pogoni starali się podnieść po nieprzyjemnej stracie dwóch goli, ale nie potrafili zamienić dominacji w posiadaniu piłki na okazje bramkowe. Dodatkowo, stracili drugiego z podstawowych stoperów, gdy w 36. minucie boisko opuścił kontuzjowany Dawid Kucharski. Los rywala podzielił kilka minut później Lisowski, który także nie mógł kontynuować gry i został odwieziony do szpitala na dokładne badania.

Obraz gry po przerwie nie uległ znacznej zmianie. Przegrywający Portowcy starali się gonić wynik, ale tego dnia niewiele im wychodziło. Piast z kolei groźnie kontrował, jak w 54. minucie, gdy rezerwowy Jan Buryan postraszył strzałem z przewrotki Janukiewicza. Na bramkę Piasta uderzali z kolei Pietruszka i Edi Andradina, ale obie próby nie trafiły między słupki. W 76. minucie świetna okazja otworzyła się przed Vukiem Sotiroviciem, ale będący blisko bramki gospodarzy Serb fatalnie przestrzelił.

Gracze Pogoni parli do przodu, ale ich zapędy raz po raz studzili gospodarze, którzy w 89. minucie byli nawet bliscy podwyższenia prowadzenia. W polu karnym odnalazł się Adrian Świątek, ale w sytuacji sam na sam nie zdołał oddać skutecznego strzału do siatki gości. Ofensywne starania podopiecznych Marcina Sasala zostały nagrodzone dopiero w 90. minucie. Obrońca Piasta Mateusz Matras sfaulował w polu karnym Mateusza Lewandowskiego, a rzut karny na gola zamienił Edi Andradina. Bramka Brazylijczyka okazała się jednak jedynym trafieniem gości w Wodzisławiu Śl., i pozwoliła tylko nieco osłodzić rozgoryczenie po pierwszej porażce od 11 ligowych spotkań.

Po meczu powiedzieli:

Trener Pogoni Szczecin Marcin Sasal: Wyszliśmy na murawę tak, jakbyśmy chcieli pograć z rywalami w dziadka i to nas zgubiło szczególnie w pierwszej połowie. Piast uświadomił nas, że nie można wygrać meczu w I lidze bez walki. Zagraliśmy dobrze przez 20 minut, ale to za mało, aby zdobyć komplet punktów. O wyniku zadecydowały błędy w obronie, których nie zabrakło przy obu straconych bramkach. Moi zawodnicy mieli wrażenie, że łatwo wygrają to spotkanie, ale nie wolno dopisywać sobie punktów przed meczem.

Trener Piasta Gliwice Marcin Brosz: Cieszymy się z wygranej w kolejnym, ciężkim spotkaniu. Szkoda Wojtka Lisowskiego, który rozegrał dopiero czwarty mecz w seniorach i radził sobie bardzo dobrze. Kontuzja wyklucza go z gry przez co najmniej osiem tygodni. Nie cofnęliśmy się po przerwie, aby bronić wyniku, ale aby stworzyć wolne miejsce dla Świątka. Adrian jest szybkim zawodnikiem i lubi rajdy, które są możliwe, gdy różnica między bramkarzem i linią obrony przeciwnika to 20-25 metrów. Sprawdziło się to w meczu z Polonią i dzisiaj, tyle że nie udało się wykorzystać tych dogodnych sytuacji. Raduje mnie fakt, że trybuny żyły. Szukajmy takich miłych chwil i nie wracajmy pamięcią do niedobrych spraw.

Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 2:1 (2:0)

1:0 - Kędziora 16'

2:0 - Kędziora 20'

2:1 - Edi 90'

Składy:

Piast: Szmatuła - Lisowski (41' Buryan), Klepczyński, Krzycki, Matras, Podgórski, Zganiacz, Urban, Bzdęga (57' Świątek), Cicman, Kędziora (82' Matuszek).

Pogoń: Janukiewicz - Matuszczyk, Grocholski, Kucharski (39' Kolendowicz), Hricko (46' Szałek), Pietruszka, Akahoshi (68' Djousse), Ława, Edi Andradina, Lewansowski, Sotirović.

Żółte kartki: Świątek (Piast Gliwice) oraz Kucharski (Pogoń Szczecin).

Sędzia: Krzysztof Jakubik.

Widzów: 700.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)