Faworyci rozpędzają się bardzo powoli - relacja z meczu Arka Gdynia - Piast Gliwice

W piątkowy wieczór na stadionie w Gdyni spotkały się dwie drużyny, które chcą awansować do ekstraklasy. Starcie Arki z Piastem było ciekawe i zakończyło się remisem 2:2. Czy ten wynik cieszy którąkolwiek z ekip? Raczej nie powinien.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

W 1. kolejce zarówno gdynianie, jak i zespół Marcina Brosza nie zdołały odnieść zwycięstw. Arka zremisowała z Wartą Poznań, zaś Piast w marnym stylu przegrał w Płocku z Wisłą. Piątkowa konfrontacja była zatem dobrą okazją, by zatrzeć kiepskie wrażenie sprzed tygodnia. To obu drużynom częściowo się udało, bo choć żadna nie wygrała, to widowisko było całkiem niezłe.

Podopieczni Petra Nemca od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do ofensywy, ale poza "robieniem wiatru" nie wskórali pod bramką Jakuba Szmatuły nic konkretnego. Tymczasem Piast spokojnie przeczekał napór rywala, a po upływie kwadransa boleśnie go skarcił. Tomasz Bzdęga wykonał świetne dośrodkowanie między bramkarza i obrońców, co kompletnie zdezorganizowało gdyńską defensywę. Efekt? Sławomir Mazurkiewicz interweniował tak niefortunnie, że wpakował futbolówkę do własnej bramki.

O ile wynik 0:1 wzbudził na stadionie w Gdyni konsternację, to wydarzenie z 24. minuty mogło już wprawić miejscowych kibiców w osłupienie. Wówczas Pavol Cicman kapitalnie obsłużył Wojciecha Kędziorę, a ten wykorzystał brak krycia ze strony przeciwników i pokonał Marcina Juszczyka strzałem z najbliższej odległości.

W tym fragmencie Arka była totalnie rozbita. Ekipa Petra Nemca próbowała wprawdzie atakować, lecz jej akcje cechował chaos. Szwankowała zwłaszcza druga linia gdynian, w której kiepsko radzili sobie Marcin Radzewicz i Piotr Kuklis. Odsiecz nadeszła ze strony Jakuba Kowalskiego, ale miało to miejsce dopiero pod koniec pierwszej połowy. W 40. minucie 24-letni pomocnik przedarł się pod pole karne i precyzyjnie dośrodkował do Janusza Surdykowskiego. Piłka spadła na głowę napastnika Arki, a ten bez trudu pokonał Szmatułę. Do przerwy gospodarze zdołali zatem odrobić 50 procent strat.

Przed rozpoczęciem drugiej połowy trener Petr Nemec dokonał pierwszej roszady. Bezproduktywnego Kuklisa zastąpił Pawłem Czoską i trzeba przyznać, że było to właściwe posunięcie. Młody zawodnik pokazał się z dobrej strony i wprowadził nieco ożywienia w poczynania ofensywne ekipy z Trójmiasta. Jeszcze lepszą zmianę dał jednak Mirko Ivanovski. 22-letni Macedończyk pojawił się na murawie w 60. minucie i już chwilę później został sfaulowany w polu karnym. Sędzia Mariusz Podgórski wskazał na "wapno", a jedenastkę skutecznie egzekwował Ensar Arifović.

Ivanovski może być zadowolony ze swojej dyspozycji. Po raz drugi z rzędu wszedł na murawę z ławki i był jednym z lepszych aktorów widowiska. Podobnie było tydzień temu, gdy Arka mierzyła się z Wartą Poznań.

W końcowej fazie piątkowego spotkania było dość emocjonująco. Gdynianie postawili na ofensywę i szukali trzeciego gola, zaś Piast wyprowadził kilka niezłych kontr. Żadna z drużyn nie zadała jednak decydującego ciosu i rezultat 2:2 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego.

Piast podniósł się po przykrej wpadce, jakiej doznał w ubiegłą niedzielę w Płocku, z kolei Arka odnotowała drugi remis z rzędu na własnym stadionie. W następnych kolejkach obie drużyny będą musiały zwiększyć tempo zdobywania punktów, bo do skutecznej walki o awans potrzebne są seryjne zwycięstwa.

Arka Gdynia - Piast Gliwice 2:2 (1:2)
0:1 - Mazurkiewicz (sam.) 15'
0:2 - Kędziora 24'
1:2 - Surdykowski 40'
2:2 - Arifović (k.) 62'

Składy:

Arka Gdynia: Juszczyk - Strzelecki, Łągiewka, Mazurkiewicz, Krajanowski, Radzewicz (73' Niedziela), Kasperkiewicz, Kuklis (46' Czoska), Kowalski, Arifović, Surdykowski (60' Ivanovski).

Piast Gliwice: Szmatuła - Lisowski, Klepczyński, Matras, Krzycki, Bzdęga, Zganiacz, Podgórski, Urban (68' Świątek), Cicman (72' Buryan), Kędziora (86' Matuszek).

Żółte kartki: Kasperkiewicz (Arka) oraz Podgórski, Szmatuła, Bzdęga, Kędziora (Piast).

Czerwona kartka: Bzdęga /90' za drugą żółtą/ (Piast).

Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław).

Widzów: 6000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×