Najważniejszy moment rundy - Lechia Gdańsk: Legia na kolanach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lechia Gdańsk w rundzie jesiennej Ekstraklasy zadziwiała przede wszystkim tym, że jako jeden z nielicznych klubów najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, wypracowała własny, ofensywny styl gry. Najważniejszym wydarzeniem w ekipie biało-zielonych było jednak zwycięstwo w Warszawie z Legią.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed meczem w Warszawie, podopieczni Tomasza Kafarskiego wygrali 1:0 z Cracovią, a także 5:1 z Górnikiem Zabrze. Było więc widać, że są w niezłej formie. Piłkarze Legii natomiast po trzech porażkach z rzędu, przełamali złą passę wygrywając 2:1 z Lechem Poznań. Wydawało się, że po przerwaniu swojej złej passy, zawodnicy Macieja Skorży pójdą za ciosem, jednak nic bardziej mylnego.

W swoich zawodników od początku wierzył trener Kafarski. - Przed meczem powiedziałem chłopakom w szatni, że piłkarsko to Lechia jest faworytem w tym spotkaniu - mówił szkoleniowiec po spotkaniu. Od początku meczu w Warszawie, gdańszczanie grali bardzo ostrożnie i przetrzymywali ataki Wojskowych. - Na początku pierwszej połowy byliśmy trochę stremowani, jednak z biegiem czasu coraz więcej utrzymywaliśmy się przy piłce - komentował Paweł Kapsa. Później jednak grali kontratakami, co przy pewnej grze w obronie zaowocowało zwycięstwem. Do stolicy za biało-zielonymi pojechało około tysiąca kibiców z Gdańska i po raz pierwszy powody do radości mieli w 70 minucie, kiedy to bramkę po podaniu Ivansa Lukjanovsa zdobył Francuz Bedi Buval. Dzieło zniszczenia kontynuowali Hubert Wołąkiewicz w 88 minucie i Paweł Nowak w 94 minucie, dzięki czemu Lechia przełamała wreszcie kompleks Wielkiej Trójki, z czego bardzo zadowolony był gdański trener. - Opinia publiczna jest przyzwyczajona, że w takich meczach faworytem zawsze musi być Legia. Od strony formy, w jakiej znajduje się jeden i drugi zespół, dalej twierdzę, że to moja drużyna była faworytem. Nie przyjechaliśmy się do Warszawy bronić, o czym świadczą trzy strzelone gole - mówił Tomasz Kafarski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Bardzo zadowolony ze zwycięstwa w Warszawie był też były kapitan Legii, Łukasz Surma. - Cieszy nas to zwycięstwo, bo z Legią nie mogliśmy ostatnio wygrać. Moim zdaniem w poprzednich meczach brakowało nam szczęścia, np. w Gdańsku w poprzednim sezonie, gdzie przegraliśmy 3:2 wygrywając 2:0. Byliśmy zespołem lepszym, chociaż w pierwszej połowie Legia miała przewagę, w końcu dopięliśmy swego - komentował piłkarz Lechii Gdańsk.

Poza zwycięstwem w Warszawie, piłkarze Lechii Gdańsk pokazywali się z dobrej strony w większości rozegranych przez siebie spotkań, co zaowocowało nie tyle wysokim miejscem w lidze, choć szóstą pozycję też trzeba uznać za sukces, ale również miejscem w ścisłej czołówce klasyfikacji portalu SportoweFakty.pl na najatrakcyjniej grającą drużynę Ekstraklasy. Jak dodać do tego umowę sponsorską z Grupą Lotos, która przez długie lata stroniła od współpracy z piłkarzami, trzeba przyznać że ta runda była z pewnością krokiem w przód, jeśli chodzi o budowę wielkiej piłki nożnej w Gdańsku.

Nie zapomnijmy też o udanych transferach Lechii Gdańsk. Abdou Razack Traore w wielu klasyfikacjach plasuje się w ścisłej czołówce zawodników Ekstraklasy, Bedi Buval kilkukrotnie pokazał, że potrafi strzelać bramki, a Luis Santos Deleu jest jednym z najlepszych obrońców w lidze. Skrzydeł nie rozwinęli jeszcze Aliaksandr Sazankou i Marek Zieńczuk, lecz i oni mogą w najbliższym czasie dołączyć do kluczowych postaci w talii trenera Kafarskiego, podobnie jak Vytautas Andriuskevicius, który stracił większość rundy z powodu kontuzji. Powoli do kadry łapią się młodzi piłkarze, jak wybrany jedną z nadziei sportowych Gdańska Rafał Janicki oraz Jakub Popielarz, który w tym sezonie kilkukrotnie dostał szanse na grę w lidze.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)