Ta runda to jeden wielki koszmar - rozmowa z Pawłem Kaczmarkiem, pomocnikiem Znicza Pruszków

Paweł Kaczmarek, były gracz m.in. Arki Gdynia i Radomiaka Radom, zdobył w tej rundzie 5 bramek - najwięcej ze wszystkich piłkarzy Znicza. Jedyny wyróżniający się zawodnik drużyny z Pruszkowa w pierwszej części sezonu 2009/2010 udzielił wywiadu portalowi SportoweFakty.pl, w którym opowiada o fatalnej postawie zespołu w tej rundzie oraz o swoim odejściu z klubu.

Dominik Senkowski
Dominik Senkowski

Dominik Senkowski: Jak pan ocenia tą rundę w wykonaniu Znicza?

Paweł Kaczmarek: Bardzo słabo. Generalnie nikt nie wyobrażał sobie, że możemy znaleźć się tak nisko. Dawno tak kiepsko nie graliśmy. Nie tego spodziewali się kibice, działacze oraz my piłkarze. Ta runda to jeden wielki koszmar.

Jakby pan mógł najkrócej wyjaśnić - które czynniki miały wpływ na tak słabą postawę?

- Nie będę oryginalny. Przede wszystkim kontuzje. W pewnym momencie brakowało 7 piłkarzy z podstawowego składu. To chyba jakiś fenomen na skalę światową. Dodatkowo nie szło nam na wyjazdach. Wszystko przegrywaliśmy, każda kolejna porażka nakręcała następną.

Zamieszanie z trenerami również zapewne nie pomogło. Trzech szkoleniowców w rundzie...

- Z pewnością. Z każdym kolejnym trenerem nasza gra powinna wyglądać coraz lepiej, a nie zawsze tak było. Nowy szkoleniowiec wprowadzał swoje koncepcję, wizję gry lecz nie będę oceniał ich pracy. Trenerów, podobnie jak piłkarzy, ocenia się po wynikach.

Wspomniał pan o fatalnej serii na wyjazdach. Rzeczywiście jeden punkt chluby nie przynosi. Jak to wytłumaczyć?

- Od dawna się nad tym zastanawiamy i właśnie ciężko to racjonalnie wytłumaczyć. Od kiedy gram w Zniczu, zawsze dobrze szło nam na obcych boiskach, sporo punktów tam zdobywaliśmy. W tej rundzie to szkoda słów... Na kolejne mecze jechaliśmy z nadzieją, że nastąpi przełamanie. Czasem brakowało szczęścia, jak na przykład w Ząbkach, gdzie prowadziliśmy. Jednak na przykład z Widzewem to była katastrofa.

Które spotkanie zapadało panu najbardziej w pamięci?

- Negatywnie zdecydowanie to w Łodzi, a pozytywnie to te mecze, w których strzelałem bramki. Jednak szkoda, że nie zawsze dawały one trzy punkty.

Trafił pan pięć razy w tej rundzie, najwięcej z zespołu. Jest pan zadowolony ze swojej gry?

- Byłbym bardziej, gdyby te bramki dawały więcej punktów. Tak to zdobycie gola w przegranym meczu nie dawało takiej satysfakcji.

W ostatnim spotkaniu z GKS-em Katowice nie było pana nawet w kadrze meczowej. Jakaś kontuzja?

- Nie. Nie grałem, gdyż w grudniu wygasa mi kontrakt i mogę otwarcie powiedzieć, iż zmieniam klub. To już postanowione.

Czyli plotki o pana rzekomym odejściu to prawda? Jaką ofertę pan przyjął?

- Odchodzę na pewno. Temat Znicza uważam za zakończony. Wolałbym nie mówić jeszcze w jakim klubie będę grał, dopóki nie będzie to na całkowicie pewne, lecz mogę tylko powiedzieć iż przechodzę do ekstraklasy.

Ale chyba będzie pan trzymał kciuki za pruszkowską ekipę?

- Jasne, że tak. Spędziłem w Pruszkowie bardzo miłe dwa i pół roku. Będę kibicował chłopakom i myślę, że jak wszyscy wyzdrowieją to Znicz na wiosnę będzie grał dużo lepiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×