Stal w końcu zwycięska! - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Sandecja Nowy Sącz

- Duma Podkarpacia upada na dno... Czy kogoś obchodzi jej los?!, Wy zaczniecie grać, my zaczniemy śpiewać - takiej treści transparenty wywiesili kibice Stali Stalowa Wola. Stalowcy w drugiej połowie widowiska z Sandecją Nowy Sącz zdobyli dwie bramki i odnieśli wymarzone zwycięstwo. Nie obyło się także bez dramatycznych chwil, gdy trener gospodarzy na chwilę stracił przytomność.

Artur Długosz
Artur Długosz

Szkoleniowiec Stali Stalowa Wola w pojedynku z Sandecją Nowy Sącz od początku meczu na plac gry po raz pierwszy w tym sezonie desygnował Cezarego Czpaka. Były zawodnik Radomiaka Radom na samym początku rundy zapowiadał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl: - Jak wyjdę w pierwszym składzie to na pewno strzelę bramkę. Jak będę grał od początku to mogę zapewnić, że kilka bramek będzie w rundzie. Czpak jak zapowiadał, tak uczynił.

Emocje od samego początku

Stalowcy groźnie zaatakowali od samego początku meczu. Już w 2. minucie przed okazją stanął Cezary Czpak, ale jego uderzenie zostało zblokowane przez obrońców gości. Odpowiedź Sandecji była jednak błyskawiczna. Po błędzie obrony Stali sam na sam z golkiperem zielono-czarnych znalazł się Maciej Bębenek. Stanisław Wierzgacz popisał się jednak dobrą interwencją i uratował swoją drużynę.

Spotkanie od początku mogło się podobać. Obydwie drużyny stwarzały sobie okazje bramkowe. W 7. minucie ładnie z rzutu wolnego dośrodkowywał Krzysztof Trela, a strzał głową Bartłomieja Piszczka pewnie obronił Mariusz Różalski. Dosłownie sekundy później po uderzeniu Dariusza Zawadzkiego z rzutu wolnego z 25 metrów futbolówka przeleciała tuż obok słupka bramki Wierzgacza.

W 11. minucie znów niesłychanie groźnie było pod bramką gości. Na strzał z blisko 30 metrów zdecydował się Longinus Uwakwe, a futbolówka przeleciała o dosłownie centymetry nad bramką Sandecji.

Ofensywa Stali

Po kwadransie gry tempo meczu zdecydowanie spadło. W grze obu ekip pojawiło się sporo niedokładności, a zawody toczyły się głównie w środkowej części placu gry. Pomiędzy 25. a 27. minutą dwukrotnie dał o sobie znać Igor Migalewski. Najpierw strzelił niecelnie, a chwilę później uderzeniem z półwoleja z 25. metrów zmusił Różalskiego do wzniesienia się na wyżyny umiejętności. Golkiper Sandecji ładną interwencją wybił piłkę na rzut rożny, po którym minimalnie nad poprzeczką uderzał Cezary Czpak.

To, co się stało w 30. minucie niesamowicie zdenerwowało kibiców Stali. Abel Salami popędził z piłką na bramkę Różalskiego. Mógł on odgrywać do doskonale ustawionego Migalewskiego, który miałby przed sobą pustą bramkę. Czarnoskóry napastnik zdecydował się na strzał z ostrego kąta, który obronił bramkarz Sandecji. Dobitka Czpaka została jeszcze zablokowana przez obrońców, którzy zdążyli już wrócić. Napór gospodarzy trwał. Goście ograniczyli się do kontrataków.

W 36. minucie znów przed znakomitą okazją stanęli gospodarze. Z pola karnego piłkę miękko wrzucił Trela, na długim słupku akcję zamknął Migalewski, który zdecydował się na strzał głową. Golkiper Sandecji znanym tylko sobie sposobem zdołał złapać piłkę. Należy przyznać, że gdyby nie bramkarz gości, to Sandecja po blisko 40. minutach mogła przegrywać już dwoma, trzema bramkami. Mimo usilnych starań gospodarzy pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym.

Brakowało kropki nad i

Początek drugiej połowy był dość senny. Zawodnicy Sandecji skupili się na obronie i rzadko przekraczali środkową linię boiska. Stalowcy atakowali, ale nic z tego nie wynikało. W 50. minucie futbolówka znalazła się co prawda w bramce Wierzgacza, ale arbiter bez zastanowienia odgwizdał pozycję spaloną.

W 53. minucie miała miejsce kolejna już w tym meczu doskonała szansa dla gospodarzy. Tym razem bardzo dobre uderzenie Michalczuka znów obronił Różalski. Po chwili znów dwie dobre okazji dla zielono-czarnych, ale górą była defensywa gości. Stalowcy cały czas jednak atakowali, a ich ataki były coraz groźniejsze.

Po blisko godzinie gry do głosu doszli zawodnicy Sandecji. Nie potrafili jednak poważnie zagrozić bramce Stalowców. A Stal, jak to Stal - akcje były, ale brakowało albo ostatniego podania, albo wykończenia.

Gole w cieniu dramatu trenera

W końcu jednak receptę na golkipera gości znalazł Cezary Czpak. W 71. minucie wykorzystał on błąd obrony gości, przyjął piłkę i umieścił ją w bramce. Po chwili w sytuacji sam na sam z bramkarzem Stali znalazł się Arkadiusz Aleksander, ale górą był Wierzgacz.

W 74. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Czpaka najwyżej do piłki wyskoczył Jaromir Wieprzęć i strzałem głową zdobył drugą bramkę dla gospodarzy. Po tej sytuacji na ziemie padł Przemysław Cecherz, trener Stali. Od razu z pomocą rzucili się masażyści obu ekip, pojawiła się także karetka. Po dłuższej chwili trener Stali wstał. Odmówił on udania się do szpitala i ponownie zasiadł na ławce trenerskiej.

Szkoleniowiec gospodarzy źle poczuł się już po pierwszej strzelonej bramce, sędzia techniczny nie zdecydował się jednak na to, aby lekarz obecny na stadionie udzielił mu pomocy medycznej przy ławce trenerskiej. W 75. minucie nie było już żadnych dyskusji, a wszyscy od razu rzucili się na pomoc trenerowi. Do linii bocznej podbiegli także wszyscy zawodnicy, którzy tym samym pokazali, że pomimo słabych do tej pory wyników byli, są i będą ze swoim trenerem.

Po tych dramatycznych okolicznościach gra została wznowiona. Zawodnicy Sandecji ruszyli do ataku, Stalowcy dzielnie się bronili i wyprowadzali bardzo groźne kontry. W samej końcówce pojedynku czerwoną kartkę za obraźliwe gesty w stronę publiczności został jeszcze ukarany Madrin Piegzik. Do regulaminowego czasu gry arbiter doliczył siedem minut, ale gole już nie padły.

Stal Stalowa Wola odniosła pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach ligowych. Zła passa została przełamana, a sami zawodnicy są pełni wiary, ze teraz może być już tylko lepie. Sandecja po raz kolejny nie wygrała na wyjeździe, po raz kolejny nie zdobyła także gola. Pojedynek miał swojego cichego bohatera, którym niewątpliwie został trener gospodarzy - Przemysław Cecherz. Mimo swoistego dramatu który przeżył pozostał z drużyną do ostatnich sekund pojedynku.

Stal Stalowa Wola - Sandecja Nowy Sącz 2:0 (0:0)
1:0 - Czpak 70'
2:0 - Wieprzęć 74'

Składy:

Stal Stalowa Wola: Wierzgacz - Wieprzęć, Piszczek, Maciorowski, Lebioda, Czpak (89' Gilar), Krawiec (51' Mychalczuk), Uwakwe, Trela, Migalewski, Salami (84' Drozd).

Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Makuch, Jędrszczyk, Niane, Borovicianin, Bębenek, Zawadzki, Berliński, Gawęcki, Broź (59'Piegzik), Bania (67'Aleksander).

Żółte kartki: Krawiec, Czpak, Mychalczuk, Drozd (Stal) oraz Berliński, Niane, Borovicianin (Sandecja).

Czerwona kartka: Piegzik (Sandecja) /niesportowe zachowanie, 91'/

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 2000.

Najlepszy piłkarz Stali: Cezary Czpak.
Najlepszy piłkarz Sandecji: Mariusz Różalski.

Piłkarz meczu: Cezary Czpak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×