Bartłomiej Piszczek: Nie czułem się najlepiej w środku pomocy

Długo ważyły się losy Bartłomieja Piszczka. Zawodnik szukał intensywnie nowego klubu. Miał grać w ŁKS Łódź, ale łodzianie nie dostali licencji na grę w ekstraklasie. Ostatecznie ten 28-letni obrońca ponownie będzie reprezentował barwy Stali Stalowa Wola.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Bartłomiej Piszczek w sobotnich zawodach przeciwko KSZO Ostrowiec Świętokrzyski wystąpił na dość nietypowej dla siebie pozycji. - Zagrałem na środku pomocy. Sam nie wiem dlaczego skoro są inni pomocnicy. Nie czułem się najlepiej na tej pozycji. Miałem za zadanie grać przed stoperami i wygrywać główki. Dziwnie się czujem mając przeciwnika za sobą. Zawsze był przede mną. Zdarzało mi się w sobotę wygrać główkę, ale i przegrać. Może trochę pomogłem kolegom, ale wydaje mi się, że nie do końca. Po moim zagraniu padła bramka dla KSZO. Debiut w nowym sezonie w miarę udany. Szkoda, że nie zdobyliśmy trzech oczek, ale dobry i ten punkcik. Musimy się wziąć do roboty i mocno ćwiczyć. Inaczej nie da się wygrywać spotkań w pierwszej lidze jak tylko walką a nie jakimiś wymyślnymi taktykami. Każdy musi ostro trenować i w meczach dawać z siebie wszystko - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl defensor Stali Stalowa Wola.

Swoją grę Piszczek ocenia dość średnio. Występ na pozycji środkowej pomocnika był dla tego zawodnika debiutem. - Grało mi się dobrze. Szkoda, że nie zagrałem na swojej pozycji, czyli w środku defensywy. Poczekam jednak na swoją szansę. Jeśli chodzi o tą pozycję środkowego pomocnika to nie najlepiej mi się grało. Do końca też nie zagrałem dobrze. Trener mnie tam chciał i wystawił - kontynuuje.

Bartłomiej Piszczek jest jednak pełen optymizmu. Wie, że to dopiero początek sezonu i nie ma co się załamywać. Jak podkreślił, zespół czeka jeszcze sporo pracy, aby poprawić grę Stali. - Straciliśmy bramkę po długiej wrzutce. Marcin Folc nie został dobrze przykryty i padła bramka. To kolejny gol stracony u siebie. Nie załamujemy jednak rąk. To dopiero trzecie spotkanie w lidze. Gramy do końca. Musimy walczyć o utrzymanie jak to jest co roku - dodaje gracz ekipy z Podkarpacia.

Zdaniem piłkarza zielono-czarnych liga jest wyrównana. Początek sezonu nie świadczy o zespole. Od dawna wiadomo, że nawet słabeusz może pokonać mocarza. Wie także to Piszczek. - W pierwszej lidze można z każdym wygrać, tylko trzeba walczyć. Z każdym można też i przegrać. Nam nie idzie w tym sezonie. Tylko jeden punkt. Musimy wziąć się za trening i może to coś da. Nie wiem czy gramy słabo. Na pewno trochę za dużo było w składzie obrońców jak na pojedynek na własnym obiekcie - stwierdza gracz Stalówki.

W następnym spotkanie podopieczni Przemysława Cecherza udadzą się na potyczkę z Wisłą w Płocku. Faworytem są na pewno gospodarze, ale Stalowcy tanio skóry nie sprzedadzą. W obecnej sytuacji zespołu każde oczko jest na wagę złota. - Do Płocka jedziemy po punkty. Najważniejsze jest jednak zdobywanie tych oczek na własnym boisku. Musimy się cieszyć, że nie przegraliśmy - kończy Bartłomiej Piszczek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×