Kubica: Miałem szansę na zwycięstwo

Dla BMW Sauber inauguracja sezonu 2009 była nieudana. Robert Kubica i szefowie zespołu są przekonani, że po wyprzedzeniu Vettela Polak mógł walczyć o zwycięstwo. Mimo że do mety dojechał Heidfeld, jego wyścig zakończył się już na pierwszym zakręcie.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

Nick Heidfeld, który ruszał z 9. miejsca liczył na pewno, że do mety dojedzie w punktowanej ósemce. Niestety dla niego i zespołu ukończył wyścig dopiero na 11. pozycji. - Dzisiejszy wyścig to całkowite rozczarowanie - przyznał. - Dobrze wystartowałem i mogłem zyskać kilka pozycji. Moja strategia była obiecująca. W strefie hamowania na pierwszym zakręcie czułem się pewnie, bo nie było nikogo obok mnie. Byłem na środku toru, gdy nagle poczułem mocne uderzenie. Musiałem zjechać do boksów po nowe skrzydło i opony, ale uszkodzenia samochodu były większe i jazda z nimi była beznadziejna. Myślę, że KERS pozwolił mi obronić moją pozycję mimo wolnego samochodu. Ale to i tak nie ma znaczenia, bo kogo interesuje czy dojechałeś 11. czy 13. - powiedział Niemiec.

Jeszcze większego pecha miał Robert Kubica, który na trzy okrążenia przed metą stracił przynajmniej trzecie miejsce, chociaż sam kierowca uważa, że mógł wygrać. Miałem szansę na zwycięstwo, bowiem Button i Vettel jechali na miękkich oponach i mieli problemy, a ja miałem twardszą mieszankę i mogłem jechać szybciej - powiedział. Z walki Polaka wykluczyła kolizja z Sebastianem Vettelem z Red BUll Racing. - W jednym zakręcie Sebastian pojechał szeroko i wcześnie zahamował. Byłem już przed nim, ale on nie chciał mnie puścić. Miał dużą podsterowność i dotknął mnie. Moje przednie skrzydło znalazło się pod samochodem i potem rozbiłem się w 5. Zakręcie - wyjaśnił Polak. - Myślę, że Sebastian pojechał zbyt optymistycznie. Gdyby to był ostatni zakręt, to ok, ale były jeszcze trzy okrążenia i nie miał szans się obronić, bo byłem zdecydowanie szybszy. Do tego momentu obaj mieliśmy wspaniały weekend, a wyjedziemy z Melbourne z niczym. Wielka szkoda! Samochód był bardzo dobry, szczególnie po pierwszym pit stopie, gdy wykręciłem swój najlepszy czas. Takie są wyścigi - dodał.

- Jak często zdarzało się w Melbourne - mieliśmy dramatyczny wyścig - ocenił Mario Theissen, szef BMW Motorsport. - Nadzieje Nicka rozwiały się w pierwszym zakręcie. Po kolizji, której nie był winny, mógł jechać tylko z tyłu, bo jego aerodynamika była zrujnowana, co sprawiło, że nie mógł jechać szybko. Robert jechał wspaniały wyścig i mógł znaleźć się na czele na ostatnim okrążeniu. Był na twardych oponach i miał szansę wyprzedzić dwa samochody przed nim. Kolizja na trzy okrążenia przed metą dla obu kierowców oznaczała utratę podium i punktów. Pozytyw jest taki, że dziś byliśmy szybcy na twardej mieszance.

Także Willy Rampf, koordynator techniczny BMW Sauber uważa, że Kubica mógł w niedzielę stanąć na najwyższym stopniu podium. - Był to burzliwy początek sezonu, szczególnie dla naszego zespołu. Szanse Nicka, przez wypadek, zostały pogrzebane zaraz po starcie, a Robert miał jeszcze większego pecha. Najpierw dopadł liderów, a na kilka okrążeń przed końcem był w stanie ich wyprzedzić. Dzięki naszemu wyborowi strategii, Robert na ostatnim przejeździe miał twarde opony w przeciwieństwie do rywali, którzy byli na miękkie. W tym momencie nasz samochód był szybszy niż dwa prowadzące bolidy. Gdy Robert wyprzedził Sebastiana ten dotknął go. To kosztowało nas drugie miejsce lub nawet zwycięstwo - powiedział Niemiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×