Szczęśliwy Trulli, rozczarowanie Glocka

Pomimo że piątą lokatę Jarno Trulliego należy rozpatrywać w kategorii sukcesu, kierowcy Toyoty spodziewali się znacznie lepszego występu przed własną publicznością zgromadzoną na torze Fuji. Grand Prix Japonii nie ukończył Timo Glock, któremu przydarzył się incydent wykluczający go z dalszego udziału w wyścigu.

Mateusz Nikołajczuk
Mateusz Nikołajczuk

Włoch Jarno Trulli nie krył radości po udanym występie, jednak przyznał, że czuje pewien niedosyt. - Musimy być zadowoleni z dzisiejszego dnia, ale szczerze mówiąc liczyłem na więcej, zarówno dla zespołu, jak i wszystkich japońskich fanów. Miałem nadzieję na podium, jednak piąte miejsce było wszystkim, co mogliśmy osiągnąć tego popołudnia. Okazaliśmy się konkurencyjni od samego startu do mety, jednak niska temperatura nam nie pomogła. To oznaczało, że bolid był nieco źle zbalansowany. Próbowałem utrzymywać Piqueta za sobą, ale Renault było dzisiaj bardzo szybkie. Wciąż jestem jednak szczęśliwy z tego, że wyjadę stąd z punktami, dostarczając trochę radości naszym rodzimym kibicom - podkreślił doświadczony kierowca.

Timo Glock po udanych kwalifikacjach z pewnością nie tak wyobrażał sobie przebieg niedzielnego Grand Prix Japonii. Niemiec wypadł z toru i tym negatywnym akcentem zakończył swój udział w wyścigu. - Było to krótkie popołudnie pracy dla mnie. Wykonałem dobry start ale straciłem kilka pozycji do kierowców jadących szeroko na pierwszym łuku i wyjechałem poza tor. Po kraksie Davida Coultharda poczułem, że przejechałem po odłamkach jego bolidu. Potem mój samochód zachowywał się dziwnie i straciłem go na krawężniku przy wyjściu z szóstego zakrętu - wyjaśnił 26-letni zawodnik. - To szczególnie przykra sytuacja, ponieważ mieliśmy znacząco zatankowany bolid, wyglądaliśmy na mocnych przez okres trwania tego weekendu i byliśmy pewni wywalczenia dobrego rezultatu przed domowymi kibicami - dodał rozczarowany Niemiec.

Umiarkowane zadowolenie rezultatem niedzielnego wyścigu wykazał Tadashi Yamashina, szef zespołu Toyoty. - Jarno wykonał dzisiaj bardzo dobrą pracę, podobnie jak cały team w naszym rodzimym kraju. Oczekiwaliśmy finiszu obu naszych samochodów w czołowej "szóstce" zawodów, jednak na nieszczęście Timo wcześnie zakończył swój udział w wyścigu. Próbowaliśmy przywrócić go na tor, jednak nie było takiej możliwości. Mieliśmy dzisiaj wielu kibiców Toyoty, którzy wspierali nasz zespół. Bardzo im za to dziękuję - powiedział Japończyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×