Trudne treningi Toyoty

Piątkowe treningi poprzedzające Grand Prix Singapuru budziły mieszane uczucia kierowców całej stawki F1. Nie inaczej było w przypadku Jarno Trulliego i Timo Glocka, którzy przez okres obu sesji borykali się z wieloma problemami.

Mateusz Nikołajczuk
Mateusz Nikołajczuk

Timo Glock w obu sesjach treningowych zajmował odległe lokaty. Niemiec przyznał, że treningi były owocne, jednak narzekał na utrudnione prowadzenie bolidu. - Dzisiejsze sesje były dla mnie ciężkie. Tor jest bardzo wyboisty, a auto momentami trudne do opanowania. Jazda przy oświetleniu była całkowicie odmiennym doświadczeniem i cały obiekt jest trochę nietypowy - powiedział 26-letni kierowca.

Nie obyło się również bez przygód z udziałem zawodnika Toyoty. - Pod koniec drugiej sesji straciłem panowanie nad samochodem, uderzyłem w krawężnik i wszystko zakończyło się jeszcze kontaktem z barierą. Nie wpłynęło to jednak na nasz program i zdołaliśmy wykonać dzisiaj dużo pracy, co jest pewnym sukcesem. Nie jestem do końca zadowolony z bolidu i mamy jeszcze sporo rzeczy do poprawy. Zamierzam jednak zasiąść wspólnie z moimi inżynierami i jestem pewien, iż poczynimy postęp przed kwalifikacjami. Zobaczymy, jak wszystko się ułoży jutro - zaznaczył Niemiec.

Drugi kierowca Toyoty, Jarno Trulli, podobnie jak jego partner z zespołu, nienajlepiej radził sobie na nowym obiekcie w Singapurze. Włoch narzekał przede wszystkim na ukształtowanie nawierzchni i szczególnie niebezpieczne, słabiej oświetlone fragmenty toru. - Systematycznie poprawialiśmy się podczas trwania obu sesji treningowych. Próbowaliśmy odnaleźć właściwe ustawienia i zmieniliśmy sporo rzeczy w bolidzie. Jest tutaj bardzo wyboiście i borykałem się z problemem jazdy w nocy, ponieważ jest tutaj kilka ciemniejszych miejsc, które powodują, że jedzie się jeszcze trudniej - wyjaśnił doświadczony zawodnik.

Włoch po sesjach treningowych został dodatkowo ukarany grzywną w wysokości dziesięciu tysięcy euro za jazdę pod prąd. Doświadczony kierowca przyznał się do błędu jednak zaznaczył, że wybrał jego zdaniem najbezpieczniejszy wariant jazdy w zaistniałej sytuacji. - Na ostatnim zakręcie w pierwszej sesji obróciło mnie i chciałem zjechać z linii wyścigowej najlepiej, jak było to możliwe, z tego też względu zdecydowałem się pojechać pod prąd, do pit lane. Wybrałem najszybszy i najbezpieczniejszy wariant zarówno dla mnie, jak i innych kierowców. Zostałem ukarany i w pełni to akceptuję, jednak wiem, że podjąłem najlepszą decyzję dla siebie i innych - był to jeden z najszybszych zakrętów na torze i nikt na pewno nie chciałby tam mieć wypadku - stwierdził kierowca Toyoty.

Główny inżynier japońskiego zespołu, Dieter Gass przyznał, że charakterystyka toru nieco przerosła oczekiwania jego ekipy i zapowiedział modyfikację ustawień przed kwalifikacjami. - Powinniśmy pogratulować organizatorom, którzy przygotowali tutaj fantastyczny obiekt. Myślę że będą to emocjonujące zawody - jest to pierwszy nocny wyścig i zapowiada się interesujący weekend - powiedział. - Tor jest nieco bardziej wyboisty, niż się spodziewaliśmy, jednak sytuacja jest taka sama dla wszystkich. Nie było specjalnych problemów z nocną jazdą, chociaż kierowcy zwracali uwagę na fakt, iż niektóre fragmenty toru były zbyt ciemne. Wciąż czeka nas sporo pracy przy ustawieniach przed kwalifikacjami, zatem mamy mnóstwo danych do przestudiowania - dodał Niemiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×