UFC traci na swojej wartości? Przepych gal może nie służyć kibicom
MMA to sport XXI wieku, który rozwija się w szybkim tempie, co jest widoczne również w Polsce na przykładzie rosnącej potęgi KSW. Światowy potentat, UFC, liczbą gal wręcz "bombarduje" fanów.
Patrząc na przykładzie Polski warto przywołać, jak wielkim wydarzeniem były angaże Tomasza Drwala czy Macieja Jewtuszki w UFC. Wówczas jeszcze każda gala potentata MMA była wielkim wydarzeniem, a znalezienie się na jej rozpisce wyróżnieniem dla zawodników. Ciężko było dostać się do UFC, jak również w niej utrzymać. Obecnie Polaków w UFC jest aż dziesięciu.
Choćby na przykładzie gali w Krakowie czy w Berlinie należy zwrócić uwagę na "rozwodnienie" się produktu, jaki oferuje UFC. W rozpisce pojawiają się zawodnicy, którzy jeszcze kilka lat temu, albo byliby za słabi na występy w organizacji, albo potrzebowaliby jeszcze wielu walk, aby zobaczyć kontrakt. Również najświeższy przykład rywala Daniela Omielańczuka - Chrisa de la Rochy jest przykładem zanikającej już selekcji zawodników. Zawodnik, który w MMA stoczył tylko trzy walki jest zestawiany z wojownikiem, którego doświadczenie jest 7 razy większe.
W samym lipcu UFC zorganizuje aż pięć gal, w tym jedną w Europie. Wyniki oglądalności niektórych imprez nie powalają, a UFC nie wypełnia już po brzegi największych hal. Zarówno w Krakowie i Berlinie na trybunach było jeszcze sporo wolnych miejsc. Czy ilość w przypadku UFC przekłada się na jakość?
Waldemar Ossowski
Obserwuj @PolskieMMA