Walczący strażak z Legnicy zapisał się w historii polskich sportów walki
Starcie Pawła Biszczaka z Zakarią Baitarem przeszło do historii jako pierwsza walka K1 transmitowana przez otwartą polską telewizję. - Cieszę się, że zostałem prekursorem - powiedział legniczanin.
Paweł Biszczak uprawianie zawodowego sportu na co dzień łączy z pracą strażaka. W hali Orbita widowiskowo walczący fighter mógł liczyć na doping swoich kolegów z remizy.
- Dziękuje strażakom, którzy przyjechali do Wrocławia, żeby mnie dopingować. Na gali w Lubinie było ich więcej, ale tym razem akurat wypadło na moją zmianę, która ma służbę. Cała zmiana nie mogła przyjechać, bo nie miałby kto pracować. Dostałem jednak od nich mnóstwo SMS-ów ze słowami wsparcia. To na pewno mi pomaga - powiedział bohater jednej z walk wieczoru, który cieszył się, że walki K1 stają się w Polsce co raz bardziej popularne.
- Cieszę się, że organizatorzy inwestują w tak piękną dyscyplinę sportu. To moja dyscyplina walki, którą uprawiam i chcę być w niej najlepszy. Uważam, że w K1 jeszcze dużo chciałbym osiągnąć. Jeszcze jest do zdobycia pas mistrzowski FEN-u - dodał legniczanin.
Szefowie dynamicznie rozwijającej się organizacji już dziś mają problemy ze znalezieniem Biszczakowi godnego przeciwnika, jednak ten nie zamierza spróbować swoich sił w MMA, gdzie szukanie rywala byłoby o wiele prostsze.
- Ja nie widzę takiej potrzeby. Chcę robić to, w czym czuje się dobrze - uciął wszelkie spekulacje.