W 2010 roku "Pudzian" nie miałby szans. Teraz role się odwróciły?
Jako, że zbliża się kolejna gala Konfrontacji Sztuk Walki, to czas by przywołać temat grudniowego starcia KSW 29 w Krakowie. Jak na przełomie lat można ocenić szansę w pojedynku "Pudziana" z Nastulą?
Później brutalną weryfikację Pudzianowski przeszedł w Stanach Zjednoczonych, gdzie zdecydowanie, pozbawiony kondycji, musiał uznać wyższość byłego mistrz UFC, Tima Sylvii. Ta porażka jednoznacznie utwierdziła "Pudziana" w przekonaniu, iż samą siłą nie będzie w stanie podbić sceny MMA w Polsce oraz poza jej granicami.
W międzyczasie do zawodowych startów powrócił Nastula, pokonując kolejno Yusuke Matsudę, Andrzeja Wrońskiego i Jimmiego Ambriza. W końcu też warszawianin doszedł do porozumienia z włodarzami federacji KSW i podpisał kontrakt. Już w drugiej walce dla potentata MMA w Polce stoczył on bój o pas wagi ciężkiej, przegrany dla niego. Wniosek po tym pojedynku nasuwał się jeden - debiut w KSW nastąpił na późno, a wieku i kondycji oszukać się nie da, w przeciwieństwie do Mariusza Pudzianowskiego.
"Pudzian" przez 5 latach trenowania MMA poczynił duży postęp, który jest zauważalny w jego pojedynkach. Solidna praca w stójce, skuteczne obalenia, a przede wszystkim kontrola walki w parterze to elementy, które na przełomie lat Pudzianowski dopracował do dobrego poziomu. To nie przypadek, że w dwóch ostatnich starciach pokonał on byłych zawodników UFC. Liczy się wynik starcia, a nie jego styl, stąd wygrane nad McCorkle'm i Thompsonem należy odnotować jako duży pozytyw.Gdyby w 2010 roku doszło do starcia Pudzianowskiego z Nastulą, to większe szanse miałby z pewnością w tym pojedynku mistrz olimpijski w judo. Wynik walki, która zaplanowana jest na 6 grudnia, wydaję się teraz być kwestią otwartą, a eksperci większe szanse dają nawet byłemu strongmanowi z Białej Rawskiej.