Sam sobie sterem - rozmowa z Wojciechem Kosowskim, zawodnikiem sportów walki

Wojciech Kosowski to prawdziwy walczak, który próbował swoich sił i osiągał sukcesy w wielu dyscyplinach. Bokser, kickboxer, zawodnik muay thai, w przyszłości może i MMA - sporty walki to jego pasja.

Arkadiusz Pawłowski
Arkadiusz Pawłowski

Arkadiusz Pawłowski: Jak rozpoczęła się twoja przygoda ze sportami walki?

Wojciech Kosowski: Zawsze lubiłem sport i od dziecka jakiś trenowałem. Były różne dyscypliny takie jak gimnastyka, skoki do wody, pływanie, ratownictwo wodne, bieganie. Najdłużej pływanie. W wieku 17 lat zacząłem trenować (zafascynowany wyczynami kaskaderskimi Jackie Chana) rekreacyjnie Taekwondo ITF, trwało to trzy lata. Następnie poznałem trenera Łukasza Rola, u którego rozpocząłem treningi i który jest moim trenerem do dziś. Tak rozpocząłem treningi muay thai i K-1 rules w klubie, który niebawem przyjął nazwę PALESTRA i stał się najlepszym w Polsce.

Czy masz jakichś idoli w świecie sportów walki?

- Cenię wielu wybitnych, legendarnych już zawodników. W boksie np. Mike Tyson, Jack "Tygrys" Dempsey, Stanley Ketchel. W muay thai Ramon Dekkers, Buakaw Banchamek, Saenchai Sor. Kingstar. W K-1 Peter Aerts, Ernesto Hoost, Ray Sefo. W kickboxingu Marek Piotrowski, a w MMA Fedor Emelianenko.

Jakie są twoje cele do zrealizowania w sporcie?

- Jest ich kilka. Zdobycie dziesięciu Mistrzostw Polski (na razie jest 9), Mistrzostwa Świata Muay Thai Pro Am czy Mistrzostwo Świata K-1 WAKO.

Wymieniłeś swoich idoli, a czy jest ktoś, kogo możesz nazwać mentorem?

- Nie mam mentora. Ja jestem "sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem". Mam za to  nauczyciela, czy też raczej przewodnika tak. To Jezus Chrystus. A w okresie dorastania to mój ojciec (który w młodości trenował judo, jest doktorem habilitowanym) i przekazał mi wiele mądrości i wartości.

Twoim stylem wyjściowym jest muay thai, ale masz doświadczenie w różnych sportach uderzanych. Który z nich pochłania cię najbardziej?

- Trenuje równomiernie muay thai, boks i K-1. Zależy to od okresu przygotowawczego i do jakich zawodów się szykuje.

Jakie są twoje największe atuty na ringu, a nad czym musisz jeszcze popracować?

- Moją mocną stroną są kopnięcia low-kick, front-kick. Ogólny timing i zachowanie na ringu. Jeśli są jakieś słabsze strony, to nad nimi pracuję.

Który z osiągniętych przez ciebie sukcesów jest dla Ciebie najważniejszy i dlaczego?

- Pomyślałem aż o trzech. Mistrzostwo Polski Muay Thai 2006. Było to zaskoczeniem dla wielu, a dla mnie początkiem pasma sukcesów. Mistrzostwo Polski Muay Thai 2009 i tytuł najlepszego zawodnika mistrzostw. Walczyłem tam po dwuletniej przerwie od walk, po poważanej kontuzji. Wróciłem i wygrałem trzy walki, pokazałam że "co mnie zabije to mnie wzmocni". Mistrzostwo Świata Muay Thai WMF 2012. Był to mój największy wyczyn, Mistrzostwo po czterech wygranych walkach, zwieńczenie lat ciężkich treningów.

Coraz większa liczba zawodników z różnych dyscyplin opartych o sporty walki rozpoczyna treningi MMA. Czy byłbyś kiedyś zainteresowany spróbowaniem swoich sił w tej formule?

- Na razie mam jeszcze wiele do zrobienia w muay thai i K-1. MMA być może w przyszłości, jeśli będzie jakaś ciekawa oferta.

Jakie są twoje marzenia i ambicje poza ringiem?

- Jest ich na pewno wiele. Poszerzam horyzonty i nie ograniczam się tylko do walk. Z tych zawodowych to może zrobienie kiedyś doktoratu. Bycie najlepszym trenerem personalnym w Polsce. Chciałbym, aby prowadzony przeze mnie DOBRY-TRENING.pl był znany i ceniony przez wszystkich, nie tylko w świecie sportów walki. Tych osobistych marzeń nie będę na razie upubliczniał (śmiech).

Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem w ringu?

- Nie mam takiego. Walczę z tymi, którzy stają na mojej drodze do zwycięstwa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×