W Europie nauczyłem się panować nad swoją psychiką - rozmowa z Jerrym Johnsonem, byłym graczem Polpharmy

Jerry Johnson w sezonie 2005/06 był liderem Polpharmy Starogard Gdański oraz jednym z najlepszych strzelców polskiej ligi. Po udanym sezonie w PLK, Amerykanin wylądował w Turcji, by następnie przenieść się na francuskie parkiety. Ostatnio natomiast zadomowił się w lidze belgijskiej, gdzie z zespołem TEC Spirou Charleroi wywalczył dwa mistrzowskie tytuły. Johnson w rozmowie z naszym portalem opowiada między innymi o swoich wspomnieniach z okresu, kiedy to występował jeszcze na polskich parkietach.

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń

Łukasz Żaguń: Wydaje się, że w Polsce spędziłeś swój najlepszy sezon w Europie. Co możesz powiedzieć z perspektywy czasu o poziomie polskiej ligi?

Jerry Johnson: - Na pewno jeżeli chodzi o statystyki to faktycznie był to dla mnie najlepszy sezon w Europie. Generalnie bardzo dobrze czułem się w polskiej lidze. Rozgrywki stoją tam na wysokim poziomie.

Byłeś liderem Polpharmy Starogard Gdański i zarazem jednym z najlepszych strzelców polskiej ligi. Jak wspominasz czas spędzony w tym klubie?

- Naprawdę bardzo miło wspominam okres, w którym grałem dla Polpharmy. Do dzisiaj pamiętam występy w tym zespole. To był przecież mój pierwszy profesjonalny kontrakt. Takiego klubu się nie zapomina.

Byłeś jednocześnie jednym z najlepszych strzelców, a także rozgrywających w Polsce. Wydaje się, że nie jest łatwo łączyć te dwie role na parkiecie. Powiedz jak to jest w twoim przypadku?

- Tak, rzeczywiście nie jest łatwo łączyć obu ról na boisku, ale to jak gram i to, że potrafię być jednocześnie dobrym rozgrywającym i jeszcze lepszym strzelcem, jest wynikiem ciężkiej pracy. Staram się cały czas ćwiczyć drybling. Pracuję nad sobą indywidualnie i próbuję później realizować to, co robię na treningach także w meczach. To jest właśnie sposób na połączenie tych ról na parkiecie.

Czy nadal interesujesz się polską ligą, śledzisz rezultaty w PLK oraz to, jak radzi sobie twój były klub?

- Tak od czasu do czasu przeglądam statystyki polskiej ligi, ale przyznam się szczerze, że nie robię tego zbyt często. Skupiam się nad tym, co jest teraz.

Po sezonie spędzonym w Polsce przeniosłeś się do Turcji, a następnie do Francji. Co możesz powiedzieć o tych ligach w porównaniu do tego, co zaobserwowałeś w Polsce?

- Myślę, że turecka liga jest bardzo silna. Występuje tam sporo lepszych drużyn i na pewno jest tam znacznie wyższy poziom niż w Polsce. Przodują oczywiście takie zespoły jak: Efes Pilsen, Fenerbahce Stambuł czy też Turk Telekom. Jeżeli chodzi natomiast o ligę francuską to mogę powiedzieć, że jest ona bardziej zbliżona do polskiej, choć poziom jest tam nieco wyższy. Generalnie z tych wszystkich lig zdecydowanie najsilniejsza jest turecka.

W przyszłym sezonie ponownie zagrasz w lidze belgijskiej. Wydaje się, że jesteś już zadomowiony w tym kraju. Występujesz tam od dwóch sezonów...

- Belgijska liga jest bardzo zbliżona do francuskiej i polskiej, ale w Belgii gram w najlepszym zespole, który jest dobrze znany w Europie. Na tym zatem polega różnica. Spirou Charleroi to bardzo dobry klub. Mam tutaj zapewnione świetne warunki zarówno dla siebie jak i mojej rodziny. Kroczymy od zwycięstwa do zwycięstwa. Zdobywamy kolejne tytuły. Mieliśmy ostatnio ogromną szansę awansować w Pucharze Europy do Final Eight. Niestety tak sztuka nam się nie udała. Brakowało nam naprawdę niewiele. W tym sezonie otworzyła się przed nami jeszcze większa szansa. Zagramy przecież w rundzie kwalifikacyjnej do Euroligi.

Myślałeś może o powrocie do Polski po tak świetnym sezonie, jaki spędziłeś w tym kraju? Miałeś jakieś oferty z polskich klubów?

- Nie, szczerze mówiąc nie myślę o powrocie do Polski. Wydaje mi się wręcz obecnie, że byłoby to mało realne. W Polsce jest tylko jeden zespół, który byłby w stanie zapłacić mi tyle pieniędzy, ile jestem warty. Tym klubem jest oczywiście Prokom, ale tak jak już powiedziałem, wydaje się to być mało realne.

Wiele fanów ze Starogardu Gdańskiego uważa, że duet wszech czasów w Polpharmie stworzyli Damien Kinloch i Jerry Johnson. Jak wspominasz współpracę z Damienem?

- Oczywiście, doskonale pamiętam Damiena Kinlocha. Współpracowało nam się naprawdę dobrze. To świetny zawodnik, ale nie tylko my tworzyliśmy fundamenty tej drużyny. Był przecież jeszcze Dennis Stanton. Bardzo dużo satysfakcji sprawiła mi gra z tymi zawodnikami.

Jesteś już zawodnikiem doświadczonym. Grałeś w wielu europejskich klubach. Powiedz, gdzie nauczyłeś się najwięcej, w którym klubie czułeś się najlepiej? Może była jakaś osoba, która pomogła ci rozwijać twoje umiejętności?

- Myślę, że najwięcej nauczyłem się w Turcji. Miałem tam okazję trenować pod okiem Ahmeta Kandemira. To naprawdę świetny szkoleniowiec. Bardzo dobrze czuję się natomiast w moim obecnym klubie, w Belgii. Tutaj z kolei pracuję z Drazenem Anzuloviciem. On także doskonale zna się na tym, co robi. Przede wszystkim w Europie nauczyłem się panować nad swoją psychiką. Generalnie jestem pod tym względem silniejszy.

Jaki był twój największy sukces w karierze, albo jakie wydarzenie utkwiło w twojej pamięci do dzisiaj?

- Przede wszystkim zdobywanie mistrzostw. Takie chwile długo się pamięta. W Belgii dwukrotnie zdobyłem z moim zespołem mistrzostwo kraju. Raz sięgnąłem także po krajowy puchar. Takie chwile najbardziej zachowują się w pamięci.

Zmieńmy nieco temat. Niemalże każdy koszykarz marzy o wielkiej karierze w NBA. Czy twoje marzenia są podobnie ukierunkowane?

- Nie wiem jak to wszystko się potoczy. Jeżeli pojawiłaby się taka możliwość to oczywiście starałbym się za wszelką cenę wykorzystać swoją szansę, ale tak jak powiedziałem, to wszystko zależy od sytuacji.

Chciałbyś na koniec skierować kilka słów do twoich polskich fanów?

- Oczywiście. Chciałbym przede wszystkim podziękować za wspaniały sezon, jakiego doświadczyłem w Polsce. To był naprawdę miły okres.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×