Mamy w składzie zawodników po przejściach - rozmowa z Pawłem Turkiewiczem, trenerem Startu Lublin

Jaką koncepcję budowy drużyny przyjęli działacze Startu Lublin? - Szukaliśmy zawodników z okolic, aby wdrożyć ich do naszego systemu - mówi Paweł Turkiewicz, pierwszy trener Startu Lublin.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Karol Wasiek: Miał pan okazję być na pierwszym treningu Startu Lublin. Wiemy, że graczy zagranicznych jeszcze nie ma na Lubelszczyźnie. W jakiej formie znajdują się więc Polacy?

Paweł Turkiewicz: Zaczęliśmy przygotowania do nowego sezonu, tak jak większość zespołów, 17 sierpnia. W pierwszym tygodniu wprowadzaliśmy zawodników do tego okresu. Sprawdzamy, w jakiej znajdują się w formie fizycznej. Widać, że gracze sumiennie przygotowywali się do rozgrywek. Nie jest tak, że przyjechali "z plaży" i nic nie robili.

Większość czasu na zajęciach koszykarze spędzali pod okiem Jakuba Drozda, trenera od przygotowania motorycznego. On stanowi o sile jednostki treningowej. Później Michał Sikora, mój asystent, wprowadzał elementy taktyczne.

Czyli nie ma żadnego problemu, że pan nie bierze udziału w przygotowaniach do nowego sezonu?

- Nie. Wszystko było dokładnie przygotowane. Zawodnicy doskonale wiedzą, że ten okres jest bardzo ważny w kontekście całego sezonu. Muszą się przygotować dobrze pod względem fizycznym. Każdy na tym poziomie jest "kowalem własnego losu". Wszystkie treningi są dokładnie rozpisane. Jesteśmy w stałym kontakcie. Nie ma problemu z profesjonalizmem moich asystentów. Wiedzą dokładnie, jak należy to zrobić. Ufam tym ludziom. Jestem przekonany, że będziemy dobrze przygotowani.

Co może trener powiedzieć o nowym składzie Startu Lublin? Zespół jest chyba jeszcze bardziej polski w porównaniu do poprzedniego sezonu.

- Tak. Do zespołu dołączyło kilku chłopaków z Lublina, tak aby rozbudować strukturę klubu. Będziemy mieli drużynę rezerw na poziomie II ligi, dlatego wzięliśmy tych młodych zawodników do pierwszego zespołu, tak aby jak najlepiej przygotowali się do nowego sezonu. Chcemy, aby odgrywali ważną rolę w drugiej drużynie.

Nie mamy wielkich funduszy na transfery, dlatego szukaliśmy zawodników z okolic, aby wdrożyć ich do naszego systemu. Trzeba wierzyć w nich i dawać im szansę.

Postawiliście m.in. na Janka Grzelińskiego, którego pana doskonale zna.

- To prawda. Można powiedzieć, że mamy takich graczy, którzy są po przejściach. Janek Grzeliński zalicza się do takiego grona. Chciałem go mieć w drużynie już rok temu, ale wówczas się nie udało. Miał swoje marzenie, by pojechać do Stanów Zjednoczonych. Zobaczył, jak to wygląda. Sam w wywiadzie powiedział, że zderzył się ze ścianą, ale trzeba go szanować, że pojechał i spróbował. Nadarzyła się okazja, by go teraz wziąć. Znam jego wartość, jakość. Mam nadzieję, że wykorzysta swoją szansę. Myślę, że będzie ważnym ogniwem w drużynie.

Łatwo jednak mieć nie będzie, bo na swojej pozycji będzie miał amerykańskiego rywala - Trency Jacksona.

- Nie wiem, skąd wyszło to przekłamanie, ale Trency jest typową dwójką, a nie jedynką. On może na chwilę pomóc na pozycji rozgrywającego, ale nie na stałe. To jest gracz, który będzie występował jako rzucający obrońca. Jeżeli pozwolą nam fundusze, to my dopiero sięgniemy po drugą "jedynkę". Nie chcemy zostawiać samego Janka na tej pozycji.
Paweł Turkiewicz: Mamy graczy po przejściach Paweł Turkiewicz: Mamy graczy po przejściach
Jakby trener scharakteryzował Jacksona?

Trency Jackson to bardzo silny zawodnik, który dobrze prezentuje się w defensywie, ale to przede wszystkim egzekutor. Mam nadzieję, że szybko się zaadoptuje do naszych warunków, ale wszyscy wiemy, jak to jest z graczami, którzy dopiero co przyjeżdżają do Europy. Ryzyko jest zawsze. Zrobiłem wywiad na jego temat i mam nadzieję, że się wszystko spełni (śmiech).

Wiem, że wykonał pan również telefon na Ukrainę...

- Oczywiście. Rozmawiałem z każdym zawodnikiem, który do nas trafi. Prowadziłem również dyskusje na temat naszego nowego środkowego m.in. z Karlisem Muiznieksem, który został mistrzem Ukrainy. Tak się robi wywiad. To nie jest tak, że bierze się zawodnika w ciemno. Trzeba zrobić dogłębną analizę.

Skąd pomysł, aby ściągnąć gracza za naszej wschodniej granicy?

- To jest zawodnik na tyle ciekawy, że będzie w stanie zafunkcjonować w TBL. Bardzo chciał przyjechać do Lublina i pokazać się w Polsce. A przecież nie jest to taki egzotyczny kierunek, bo w zeszłym roku z bardzo dobrej strony pokazał się Denis Ikovlev. Kiedyś tam pieniądze były znacznie większe i trudno było wyciągnąć zawodnika. Teraz jest konflikt zbrojny i sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wierzę, że nowy zawodnik u nas zafunkcjonuje. Swego czasu był on w kadrach młodzieżowych Ukrainy.

Czy Start Lublin okaże się rewelacją rozgrywek i awansuje do play-offów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×