Kyle Shiloh: Zawsze podobało mi się w Rumunii
- Energa Czarni uznali, że mają inny pomysł i w porządku. Nie ma problemu. Zawsze podobało mi się w Rumunii, dlatego tam wróciłem - powiedział Kyle Shiloh po podpisaniu kontraktu z Timisoarą.
- Pierwszy sezon był świetny. Graliśmy bardzo skutecznie i choć nie mieliśmy przewagi parkietu w play-off, zdobyliśmy trzecie miejsce. Do tego nieźle dawaliśmy sobie radę w EuroChallenge. Niestety drugie rozgrywki były fatalne. Nie weszliśmy nawet to play-off. Tragedia, nic więcej - wspomina Shiloh.
29-letni wybrał więc ligę, którą dobrze zna i w której ma bardzo dobrą opinię. Jak jednak zaznacza, z chęcią zostałby w Polsce, gdyby tylko pewne sprawy ułożyły się inaczej.
- Mam wrażenie, że na początku to Energa Czarni nawet mnie chcieli. Dopiero potem uznali, że mają inny pomysł i w porządku. Nie mam z tym żadnego problemu. Czasami jest tak, że trzeba się rozejść. Tym bardziej, że mnie zawsze podobało się w Rumunii, dlatego zdecydowałem się wrócić do tej ligi - tłumaczy Amerykanin.
Rumuńska Liga Nationala to ostatnio najmodniejszy kierunek dla cudzoziemców, którzy w ostatnim sezonie grali w Polsce. Przed 29-latkiem, kontrakt w tamtejszej ekstraklasie podpisali m.in. byli koledzy Shiloha z Energi Czarnych Słuspk: William Franklin oraz Callistus Eziukwu.
- Słyszałem o tym i bardzo się cieszę, że będziemy mogli ze sobą rywalizować. To w sumie zabawne, że nagle tylu zawodników przeniosło się do Rumunii, bo przecież to samo uczynili dwaj gracze Śląska: Aleksandar Mladenović i Denis Ikovlev. To dobrzy zawodnicy, więc z pewnością podniosą poziom ligi - wyjaśnia amerykański rzucający obrońca.