Aaron Cel: Nie mamy się czego wstydzić
Mimo porażki w pierwszym meczu finałowym, w Stelmecie Zielona Góra nie załamują rąk. - Turów wygrał, ale nie mamy się czego wstydzić - przyznał Aaron Cel.
Zielonogórzanie w trzeciej kwarcie czwartkowego spotkania przegrywali różnicą nawet 15 oczek. Podopieczni Saso Filipovskiego w ostatniej odsłonie zniwelowali straty, lecz PGE Turów lepiej rozegrał decydujące minuty pierwszego meczu finałowego. - Przegraliśmy, bo Turów zagrał lepiej. Już drugi raz dogoniliśmy ich - mówię drugi, bo pamiętam, że grając w Zgorzelcu miesiąc temu też ich dogoniliśmy i w końcówce zadecydowała jedna czy dwie piłki. Teraz było tak samo i to jest trochę frustrujące. Taka jest jednak koszykówka. Trzeba będzie się postarać, by w sobotę ostatnie piłki były już na naszą korzyść - powiedział Aaron Cel.
Zespoły wzajemnie nie zaskoczyły siebie swoją taktyką. - Niespodzianek raczej nie ma. Bardziej jest kwestia tego, kto trafi więcej rzutów lub zrobi mniej strat. Turów w pierwszym meczu był lepszy, chociaż my nie mamy czego się wstydzić. Różnica punktowa się nie liczy, ważne jest kto wygrał - przyznał reprezentant Polski.
28-latek w czwartek zdobył 10 punktów i zebrał pięć piłek. - Na początku w ogóle nie miałem otwartych rzutów. Zawodnicy Turowa byli do mnie "przyklejeni", spróbowałem spod kosza, ale niestety nie trafiłem, więc graliśmy na innych zawodników. Pod koniec koledzy kilka razy mnie znaleźli i to wykorzystałem - zakończył Aaron Cel.
Drugie spotkanie finałowe odbędzie się w Zgorzelcu w sobotę.