Rafał Kulikowski: Przed sezonem brałbym drugie miejsce w ciemno

To była świetna reklama koszykówki na zapleczu ekstraklasy. Koszykarze Dariusza Kaszowskiego przegrali finał, ale mają powody do radości. Sokół osiągnął najlepszy wynik w swojej historii.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

Nic dwa razy się nie zdarza. Po półfinałowym niesamowitym pościgu i wygraniu trzech meczów z rzędu w finale gracze Dariusza Kaszowskiego nie zdołali doprowadzić do piątego, decydującego o losach rywalizacji starcia. Zawiodła przede wszystkim skuteczność. Dość powiedzieć, że PTG Sokół Łańcut trafił tylko 7/31 prób zza łuku. Zdobycie zaledwie 63 oczek na własnym parkiecie mówi w zasadzie wszystko. Gospodarze mają za sobą jednak znakomity sezon, najlepszy w historii klubu. Stalówka pewnie postawiła kropkę nad "i", wygrywając 76:63.

- To jest wielki sukces, ale też rozczarowanie. Przed sezonem nikt pewnie nie stawiał, że będziemy w finale. Trochę boli to, że jednak u siebie cały sezon byliśmy mocni i powinniśmy te dwa mecze wyrwać. Niestety, byliśmy bardzo nieskuteczni - przyznawał nieco zasmucony Rafał Kulikowski.

Mimo przegranego finału koszykarze z Łańcuta pokazali się z dobrej strony. Zespół trenera Kaszowskiego może mówić o sporym pechu. Pierwsze dwa starcia w Ostrowie Wielkopolskim rozgrywały się w końcówkach i oba padły łupem BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski. Czy to był decydujący moment tej serii?

- Mecze w Ostrowie Wielkopolskim mocno skomplikowały naszą sytuację. Było blisko, mogliśmy wygrać choć jeden mecz i bylibyśmy w zupełnie innym położeniu. Byliśmy jednak pod ścianą, musieliśmy zwyciężyć dwa razy by jeszcze coś ugrać w tym finale. W tym czwartym spotkaniu na pewno wygrał lepszy. Karcili nas w każdej możliwej sytuacji, trafiali też z ciężkich pozycji - dodał podkoszowy Sokoła.

Kulikowski na przestrzeni całych rozgrywek imponował dobrą i co najważniejsze równą formą. W każdym starciu przebywał na parkiecie ponad 25 minut, zdobywać w tym czasie 12 oczek i zbierając osiem piłek z tablic.

Rafał Kulikowski to kolejny gracz, który pod okiem trenera Kaszowskiego zabłysnął Rafał Kulikowski to kolejny gracz, który pod okiem trenera Kaszowskiego zabłysnął
- Dla mnie sezon uważam, że był udany. Rok temu walczyłem o utrzymanie, a teraz byłem w grze o awans. To jest naprawdę bardzo duża różnica. Przed sezonem wziąłbym to drugie miejsce w ciemno - przyznał szczerze mierzący 205 cm gracz.

Wszystko wskazuje na to, że niemal 30-letni koszykarz nie zmieni barw klubowych. W Sokole odbyły się już pierwsze rozmowy i niemal pewne jest, że skład drużyny zostanie w większości zachowany. - Chciałbym zostać w Łańcucie. Świetnie się tu czuję, drużyna jest super. Poza tym samo miasto jest bardzo fajne i miło się tu mieszka - zakończył Rafał Kulikowski.

Adrian Mroczek-Truskowski: Mamy poczucie dobrze wykonanego zadania

Czy Rafał Kulikowski powinien zostać w Sokole?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×