Znowu cieszyć się koszykówką - wywiad z Piotrem Pamułą, byłym graczem Anwilu

- Wielkie pieniądze mnie nie interesują, bo wiem, że nikt mi takich nie da. Ale chcę grać i chcę cieszyć się koszykówką - mówi Piotr Pamuła, który dochodzi do siebie po kontuzji przepukliny.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Michał Fałkowski: Ile tych kontuzji miałeś w tym sezonie? Piotr Pamuła: Czekaj, policzę... Raz, dwa... Nie, w sumie trzy licząc ilość. Ale to nie były nowe urazy. Za pierwszym razem - jeszcze przed sezonem - odnowiła mi się poprzednia kontuzja stopy, ale mogłem wówczas grać. Klub jednak stwierdził, żebym się wyleczył do końca. Potem odezwały się plecy, które również były efektem poprzedniej kontuzji. I one odezwały się dwukrotnie.
Doszedłeś wreszcie do siebie?

- Cały czas dochodzę, ale jestem na właściwej drodze.

A psychicznie?

- Pytasz czy się załamałem?

Tak.

- Tuż po tym urazie, który wyłączył mnie do końca sezonu było naprawdę źle i nie boję się do tego przyznać. Byłem w psychicznym dołku przez miesiąc, może dwa. Oczywiście, czasem było lepiej, czasem gorzej, ale ogółem niezbyt dobrze... Nic nie mogłem wtedy robić. Tylko leżałem na łóżku i jeździłem po lekarzach.

To była przepuklina, prawda? Trapiła cię już od play-off sezonu 2013/2014?

- Tak. Play-off z Rosą Radom. Wówczas przepuklina dała znać o sobie po raz pierwszy. Wtedy zrobiłem zabieg, który okazał się całkowitym błędem. Polegał tylko na zamaskowaniu dolegliwości. Zgodziłem się, bo lekarze powiedzieli mi, że tak robi wielu sportowców i gra potem bez żadnych problemów cztery-pięć lat. Następnie to się odnawia i zabieg wykonuje się ponownie. Mi jednak to odnowiło się bardzo szybko...
Gdzie zagra Piotr Pamuła w przyszłym sezonie? Gdzie zagra Piotr Pamuła w przyszłym sezonie?
Uznałem więc wtedy, że potrzebuję szerszej konsultacji. Byłem u pięciu lekarzy i pięciu... przedstawiło mi pięć różnych wariantów. Ostatecznie zdecydowałem się na tego lekarza, u którego uraz ten leczył m.in. Krzysiek Szubarga. On przedstawił mi najprostszą, najstarszą i jednocześnie najtańszą metodę, czyli po prostu wycięcie przepukliny. Żadnych implantów, żadnego maskowania, żadnych kwestii zastępczych. Proste wycięcie i tyle. Tę drogę przeszedł również Arkadiusz Miłoszewski dawno temu i mówił mi, że potem grał bez żadnych problemów kilkanaście lat. Pamiętam nasz poprzedni wywiad. To był listopad, zdążyłeś wrócić na parkiet. Na moje pytanie o ewentualną reakcję na kolejną kontuzję, odpowiedziałeś wówczas: "Wszystko zależy od czasu. Jeśli wrócę i, odpukać, znowu coś mi się stanie, to sam już nie wiem, co to będzie. Ale uraz za jakieś dwa-trzy lata jest do udźwignięcia". To nie były dwa-trzy lata, to było kilka dni...

- Tak rzeczywiście było. Naprawdę ciężki czas dla mnie.

Miałeś chęć zakończyć karierę?

- Nie, aż tak to mimo wszystko nie. Aczkolwiek dostałem parę smsów, między innymi od mojego byłego agenta, z pytaniem czy to prawda, że kończę karierę. Ja jednak o niczym takim nie wiedziałem.

Zatem pogłoski na temat...

- …mojej sportowej śmierci były i są mocno przesadzone (śmiech). Tak, nadal chcę grać w koszykówkę i na pewno będę grał w kolejnym sezonie.

Czy Piotr Pamuła wróci do gry na wysokim poziomie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×