Jakub Dłoniak: Kontrolowaliśmy ten mecz
- Anwil to taka drużyna, która nie ma nic do stracenia. Byli blisko zwycięstwa, ale z drugiej strony my w pełni kontrolowaliśmy nasze prowadzenie - powiedział Jakub Dłoniak po wygranej we Włocławku.
Mimo zwycięstwa, koszykarze Śląska mają nad czym myśleć przed kolejnymi meczami. Przede wszystkim, na ich uwagę zasługuje liczba 13. strat, jakie popełnili w pierwszej połowie meczu. Gdy po zmianie stron ograniczyli błędy (tylko sześć, ale ogółem aż 19), ich ofensywa wyglądała zdecydowanie inaczej.
- Trener nie był na nas zły, bo mimo wszystko kontrolował to spotkanie. Powiedział nam w przerwie, żebyśmy bardziej uważali na to, co robimy z piłką i mecz sam się ułoży. Mówił to bez złości i postawił proste zadanie przed nami: lepiej chwytać piłkę. I jak widać, w drugiej połowie tych strat było mniej - tłumaczył Dłoniak, który poświęcił również parę słów swojemu rywalowi.- Anwil się nie poddał, walczył do końca, grał z charakterem, bo teraz to taka drużyna, która już nie ma nic do stracenia. Byli dobrze przygotowani i nie przeszkadzał im nawet fakt, że mieli węższą rotację, niż my. Zostawili dużo zdrowia na parkiecie i byli blisko zwycięstwa. Z drugiej strony, myślę, że nawet gdy Anwil punktował, my kontrolowaliśmy nasze prowadzenie - powiedział zawodnik wrocławskiej drużyny.
Śląsk prowadził już 62:53, a następnie 74:65 i wydawało się, że kilkupunktową przewagę utrzyma do końca. Gościom potrzebny był jednak zryw Denisa Ikovleva i jego osiem punktów w końcówce spotkania, a także pięć celnych rzutów wolnych Vuka Radivojevicia tuż końcową syreną, by ostatecznie pokonać Anwil.
- Bardzo pomogła nam skuteczność Denisa, który najpierw ładnie wjechał na kosz tym spin movem, a później dwa razy trafił za trzy. Dzięki temu odjechaliśmy na osiem punktów i nabraliśmy pewności siebie. Najważniejsze, że zgarnęliśmy kolejne zwycięstwo, ale teraz myślami jesteśmy już przy meczu z AZS Koszalin. To bardzo wymagający rywal i czeka nas trudne spotkanie. Jestem jednak dobrej myśli - zakończył Dłoniak.