Michał Michalak: Wola walki wpisana w duszę sportowca

- Jeżeli ktoś woli zajmować się tym, że przegraliśmy pięć meczów, tracić czas i nadzieje na rozpamiętywanie porażek, to nie ma duszy sportowca - mówi Michał Michalak przed meczem z Anwilem Włocławek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Pięć meczów z rzędu przegrali koszykarze Trefla Sopot, aż w końcu cierpliwość włodarzy klubu się skończyła - z funkcją pierwszego trenera pożegnał się Darius Maskoliunas. Zastąpił go dobrze znany w Sopocie Mariusz Niedbalski, który jednak przegrał swoje pierwsze spotkanie, z AZS Koszalin w Pucharze Polski.
- Trener nie zmienił za wiele w naszej grze i taktyce, choć oczywiście parę zmian wprowadził. Nie są to jednak jakieś zasadnicze zmiany. Te mają zajść w zakresie agresywności, zaangażowania oraz innego podejścia. W końcu po to klub zdecydował się na zmianę trenera, by ona coś wniosła. Do końca sezonu zasadniczego pozostało tylko 10 meczów, to zbyt mało by wdrażać jakieś większe zmiany taktyczne - mówi Michał Michalak, rzucający Trefla.

Ze względu na serię porażek, sopocianie balansują obecnie na granicy play-off. Plasują się na ósmym miejscu, legitymując się identycznym bilansem jak dziewiąty Anwil Włocławek.

- Ale ciągle to my jesteśmy w play-off, nawet pomimo tej ostatniej złej serii - zauważa Michalak. - Sezon się jeszcze nie skończył i nie ma co zajmować sobie głowy tym, co może się stać. Trzeba wyjść na parkiet i wygrać tyle meczów, ile to możliwe. Nadal nie straciliśmy chęci do gry. Tym bardziej, że wola walka jest wpisana w naturę sportowca.

- Jeżeli ktoś woli zajmować się tym, że przegraliśmy pięć meczów, tracić czas i nadzieje na rozpamiętywanie porażek, to nie ma duszy sportowca. Właśnie w tych trudnych momentach trzeba nacisnąć podwójnie na gaz i dać z siebie wszystko - dodaje niespełna 22-letni zawodnik.

Sytuację Trefla ratuje fakt, że w pierwszym starciu z Anwilem Włocławek pokonali rywali różnicą aż 31 punktów (87:56). Trudno przypuszczać by w poniedziałek Rottweilery - nawet jeśli wygrają w Hali Stulecia - pokuszą się o odrobienie strat.

- Nie rozpamiętuję tamtego meczu. Minęło od niego tak dużo czasu i tak wiele rzeczy się zmieniło, że to nie ma większego sensu. W Anwilu zaszło sporo zmian, u nas w zespole również - tłumaczy Michalak, dodając - Myślę, że siłą Anwilu jest jego obwód oraz wąska rotacja, w której każdy zawodnik ma czas by się rozegrać, ma czas by wejść odpowiednio w mecz. Oni przede wszystkim szukają gry jeden na jednego, starają się izolować akcje dla Chase'a Simona. Pewnie ja go będę krył, tak jak w pierwszym meczu i na pewno będę dobrze przygotowany.

Warto dodać, że nadchodzący mecz obu drużyn ma wymiar szczególny ze względu na postać trenera Niedbalskiego. Przecież to właśnie 38-letni szkoleniowiec budował obecny skład Anwilu, lecz po czterech porażkach na inaugurację rozgrywek został zwolniony. Następnie rozpoczął pracę w SKK Siedlce, a po kolejnych czterech meczach zmienił otoczenie na Sopot, lecz tym razem odszedł sam.

- Od strony teoretycznej to zawsze pomaga, ta świadomość, że trener budował drużynę rywala. Chodzi jednak przede wszystkim o to, by umieć przełożyć wskazówki trenera na praktykę. Na pewno trener Niedbalski bardzo dobrze zna ten zespół, ale czy nam to w jakikolwiek sposób pomoże, przekonamy się w poniedziałek - kończy Michalak.

Andrea Crosariol: Na ten moment to dla nas najważniejszy mecz

Czy Trefl Sopot pokona Anwil u siebie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×