W Tarnobrzegu wzmocnień nie planują
Wiele w ostatnim czasie mówiło się o tym, że szeregi Jeziorowców może zasilić nowy zawodnik. Ostatecznie jednak do tego nie dojdzie, a tarnobrzeżanie poczekają na powrót kontuzjowanych koszykarzy.
Po rozwiązaniu kontraktu z Ukraińcem Danylo Kozlovem ekipa z Podkarpacia została z jednym klasycznym zawodnikiem mogącym grać na pozycjach podkoszowych. W momencie gdy jednak Craig Williams nabawił się urazu coraz więcej mówiło się o tym, że wzmocnienie strefy podkoszowej Jeziorowców jest absolutną koniecznością. Również trener Zbigniew Pyszniak nie ukrywa, że mocno zastanawiał się nad takim rozwiązaniem.
Ostatnie kilkanaście dni pokazało jednak, że Jezioro Tarnobrzeg jest w stanie dokonywać koszykarskich cudów. Dwie wygrane z Danielem Wallem i Jakubem Patoką na pozycjach silnego skrzydłowego i centra dały nie tylko cenne punkty, ale także wiarę w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Kwestią dni jest także powrót do pełni sprawności Williamsa, a coraz lepiej wygląda stan zdrowia Kacpra Młynarskiego.Mimo wąskiej rotacji dużym autem tarnobrzeżan jest to, że wszyscy gracze są bardzo uniwersalni i potrafią sobie radzić w trudnych warunkach. Czy po powrocie Williamsa i Młynarskiego Jezioro będzie rzeczywiście mocniejsze? - Mając ośmiu koszykarzy w rotacji, można już pewne rzeczy planować. Większość drużyn na dobrą sprawę gra takimi składami. Ta ósemka już będzie taka w miarę optymalna. Nie obrażając oczywiście juniorów, którzy pomogli ostatnio w Dąbrowie Górniczej - przyznaje trener Jeziora Tarnobrzeg.
To był najtrudniejszy mecz w moim życiu - rozmowa z Dominiquem Johnsonem, graczem Jeziora Tarnobrzeg