Witliński i Krajniewski znowu zmarginalizowani

Mikołaj Witliński spędził w grze tylko 72 sekundy, a Krzysztof Krajniewski nie pojawił się na placu gry. Dlaczego trener Predrag Krunić marginalizuje role dwóch polskich zawodników?

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Wszystkiego mógł spodziewać się Mikołaj Witliński w momencie podpisywania kontraktu z Anwilem Włocławek w lecie 2013 roku, ale nie tego, że w swoim drugim sezonie w barwach tego zespołu przeciętnie będzie spędzał w grze mniej minut, niż w debiutanckich rozgrywkach w Tauron Basket Lidze (9:19 obecnie wobec 9:28 w zeszłym sezonie), mając na koncie aż osiem meczów, w których pojawił się w rotacji na mniej, niż pięć minut lub wcale.
Również Krzysztof Krajniewski, wiążąc się z Anwilem kilka miesięcy temu, nie mógł przypuszczać, że w ciągu 20 kolejek aż siedem razy nie wejdzie na parkiet, a łącznie będzie miał na swoim koncie 55 minut spędzonych w grze.

W sobotę przeciwko Polpharmie Starogard Gdański Witliński pojawił się na placu gry pod koniec drugiej kwarty na - ogółem - 72 sekundy, natomiast Krajniewski nie zagrał wcale. Dlaczego trener Predrag Krunić tak bardzo marginalizuje rolę dwójki zawodników? Zapytaliśmy o to szkoleniowca tuż po zakończeniu spotkania, zastanawiając się, że skoro wspomniany duet nie wystąpił przeciwko najsłabszemu zespołowi w lidze, to przeciwko komu wystąpi?

- Wszystko zależy od danego meczu. Od tego, jak układa się sytuacja na parkiecie, jak radzą sobie przeciwnicy, jak grają inni nasi wysocy, czy nie popełniają fauli, czy nie mają słabego dnia. Ja muszę myśleć o dobru zespołu, w każdej sytuacji i każdym momencie. W kontekście tego jak słabo zaczęliśmy sezon, teraz liczy się przede wszystkim wygrywanie - stwierdził bośniacki szkoleniowiec Anwilu. Rzeczywiście, włocławianie mają konkretny cel - awans do play-off - do którego żmudnie, bo żmudnie, ale jednak się zbliżają (również ze względu na słabszy okres Trefla Sopot). Pytanie jednak czy realizacja celu musi odbywać się kosztem niektórych zawodników?

Tym bardziej, że obaj gracze udowodnili, że mogą być przydatni zespołowi. Krajniewski miał "wejście smoka" przeciwko King Wilkom Morskim Szczecin, gdy w trakcie sześciu minut zdobył siedem punktów, ale nawet wówczas trener Krunić nie pozwolił mu na dłuższy występ. Prawdopodobnie dlatego, że mecz do samego końca był na styku. Pomimo tamtego sygnału, w sobotę 26-latek nie wyszedł na parkiet ani na moment. Nawet gdy włocławianie prowadzili 45:28 w połowie drugiej kwarty...

- Krajniewski nie zagrał, bo taka była moja decyzja. Krzysztof pokazał się ze świetnej strony w meczu poprzednim, w Szczecinie, ale nie oznacza to, że teraz tak będzie co spotkanie. Nie wszyscy zawodnicy mogą być szczęśliwi po meczu, nie wszyscy też mogą grać w każdym meczu - stwierdził Krunić.

O Mikołaja Witlińskiego pytaliśmy trenera Anwilu już kilka tygodni temu. Po meczu z Polpharmą, szkoleniowiec tłumaczył się w ten sam sposób, co w przeszłości, a więc procesem przestawiania gracza z pozycji numer pięć, na której widział go poprzedni opiekun Rottweilerów, na pozycję numer cztery, na której ma występować obecnie.

- W przypadku Mikołaja problem jest taki, że gdy przyszedłem do zespołu jego sytuacja była skomplikowana. Poprzedni trener widział go jako środkowego i tak budował zespół, by on grał jako center. Później jednak zmienił opcję i przestawił Mikołaja na czwórkę, bo sprowadził Andreę Crosariola. Gdy ja przejąłem drużynę, miałem więc Andreę, Mikołaja oraz Seida Hajricia, a więc dwóch typowych centrów oraz młodego gracza, którego trzeba ponownie zaadaptować do pozycji numer cztery - powiedział Krunić, który pracuje z młodym skrzydłowy dwa razy w tygodniu indywidualnie.

- Co najmniej dwa razy w tygodniu pracujemy z Mikołajem indywidualnie nad tym, by polepszyć jego sytuację w zespole, ale również by znaleźć dla niego optymalną ścieżkę rozwoju w karierze. Dla jego dobra powinno się skonkretyzować pozycję, na której będzie grał po to, aby szkolić go w jednym konkretnym kierunku. W takiej lidze jak polska, w której gra wiele mobilnych trójek, on nie może występować na tej pozycji. Nie może grać również jako piątka, a więc zostaje silne skrzydło - komentował trener Anwilu, choć jest to nieco pokrętne tłumaczenie, wszak 20-latek grał na pozycji numer cztery już w swoim debiutanckim sezonie w Tauron Basket Lidze.

***

Komentarz: Trudno oczekiwać, by Witliński czy Krajniewski "zbawili" Anwil. Nie są to bowiem koszykarze, którzy mogli by "robić różnicę". Nie można też domagać się od szkoleniowca Anwilu tego, że mając postawiony konkretny cel - awans do play-off - dobiera środki jego zdaniem adekwatne do realizacji. Tym bardziej, że w Niemczech Krunić ma opinię trenera, który stosuje bardzo wąską rotację i w swojej strategii preferuje grę bardziej doświadczonymi zawodnikami. Z drugiej strony jednak, Krunić, który bardzo często mówi o tym, że ze względu na limity finansowe klubu nie może pozwolić sobie na dalsze transfery i koncentruje się na tych zawodnikach, których ma w składzie, nie wykorzystuje w pełni posiadanego materiału ludzkiego.

Predrag Krunić: Oczekiwałbym innej atmosfery

Ile marginalizowanie roli Witlińskiego i Krajniewskiego to słuszna decyzja trenera Krunicia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×