Miodrag Rajković: Liczyliśmy, że ktoś przyjedzie do Zgorzelca przegrać

- W pewnym momencie wyglądaliśmy tak, jakbyśmy liczyli, że ktoś przyjedzie do Zgorzelca przegrać, brakowało nam wiary w zwycięstwo - powiedział Miodrag Rajković po porażce z Polskim Cukrem Toruń.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Po dwóch zwycięstwach w lidze (nad Jeziorem Tarnobrzeg i Polfarmexem Kutno) mogło by się wydawać, że słabszy moment sezonu PGE Turów Zgorzelec ma już za sobą. Tym bardziej, że mistrz Polski awansował w ostatnim czasie do 1/8 fazy EuroCup. Mecz z Polskim Cukrem Toruń pokazał jednak, że zgorzelczanie nadal notują wahania formy, a także mają problemy z odpowiednią koncentracją.
- Przeciwnicy mieli od nas więcej energii, byli bardziej wypoczęci, szybciej biegali i wyżej skakali. Ostrzegałem wszystkich przed tym. W pewnym momencie meczu wyglądaliśmy tak, jakbyśmy liczyli, że ktoś przyjedzie do Zgorzelca przegrać, brakowało nam wiary w zwycięstwo. Jeżeli spojrzymy w statystyki to rywale byli od nas lepsi praktycznie w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Ogółem Polski Cukier zasłużył na wygraną - powiedział Miodrag Rajković.

Trudno się z trenerem PGE Turowa nie zgodzić. Zespół Miliji Bogicevicia już w pierwszej połowie miał na swoim koncie aż osiem trójek trafionych, a po całym meczu mógł pochwalić się aż 60-procentową skutecznością w tym elemencie (12/20). Dodatkowo, torunianie zdeklasowali mistrza Polski w walce na tablicach (46:30, z czego 12 autorstwa Seana Denisona) oraz mieli więcej asyst (16:8). Sam William Franklin miał tyle kluczowych podań, ile cała ekipa zgorzelecka.

Z pewnością wpływ na słabszą postawę mistrza Polski miał fakt, iż trener Rajković ponownie nie mógł rotować całym składem. Co z tego, że do gry wrócił Nemanja Jaramaz, skoro z powodu czyszczenia kolana wypadł Filip Dylewicz, a Vlad-Sorin Moldoveanu zmagał się z anginą.

- Mieliśmy kłopoty w obronie, bo graliśmy bez Filipa Dylewicza i praktycznie także Vlada-Sorina Moldoveanu. Powodem absencji Filipa jest zabieg, który ma oczyścić jego kolano, natomiast Vlad był w składzie meczowym, ale ze względu na anginę nie był w stanie dać zespołowi praktycznie nic. Dodatkowo mniejsze kłopoty ze zdrowiem mają także Chyliński, Taylor i Collins. Próbowaliśmy więc gry z Olkiem Czyżem jako silnym skrzydłowym, ale w takim ustawieniu odbyliśmy tylko jeden trening - komentował Rajković.

Ponadto, w trakcie meczu trenerowi Rajkoviciowi wypadł także Mardy Collins. Amerykański zawodnik otrzymał dwa faule techniczne w meczu i musiał opuścić parkiet na dwie minuty przed końcem spotkania.

- Sytuacja z Collinsem przypomina mi to co działo się rok temu, gdy przewinienie techniczne otrzymał J.P. Prince. Wówczas w kolejnych trzech meczach sędziowie gwizdali mu takie faule. Co do Mardy'ego, to gra dla nas od sześciu miesięcy i przez ten czas nie otrzymywał żadnych przewinień technicznych. Teraz zapisał na swoim koncie cztery takie faule pod rząd. Nie chcę jednak komentować pracy sędziów. Prawdą jest, że my nie sprostaliśmy zadaniu nie przez tę kwestię, a Polski Cukier wygrał zasłużenie - zakończył trener PGE Turowa.

Miodrag Rajković: Inny smak zwycięstwa

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×