Krytyka do niczego nie prowadzi - wywiad z Predragiem Kruniciem, trenerem Anwilu Włocławek

- Nie uważam, by krytyka w mediach prowadziła do czegokolwiek dobrego. Uważam, że powinniśmy patrzeć pozytywnie i wyciągać pozytywne wnioski - mówi Predrag Krunić, trener Anwilu Włocławek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Myśli pan jeszcze o play-off (wywiad został przeprowadzony przed meczem z Asseco Gdynia - przyp. autora)?

Predrag Krunić: Nie powiem nic odkrywczego. Myślę tylko o kolejnym meczu. Nie dzielę meczów na specjalnie i niespecjalnie i nie myślę o play-off.

Wszyscy, mam na myśli kibiców, pracowników klubu, we Włocławku koncentrują się jednak tylko na tym: by awansować do ósemki. Nie odczuwa pan presji? - Presja to coś naturalnego w sporcie, a to, że wszyscy wokół o tym mówią czy myślą nie oznacza, że i ja muszę. Ja jestem trenerem zespołu i dla mnie najistotniejszy jest tylko najbliższy mecz. Reszta się nie liczy. Kiedy przyszedłem tutaj i zespół był w fatalnej sytuacji - myślałem o kolejnym meczu. Kiedy z bilansem 1-7 zajmowaliśmy ostatnią lokatę w lidze - myślałem o kolejnym meczu. Kiedy jesteśmy obecnie na 9. miejscu w lidze - również myślę o kolejnym meczu.
Nie wyznacza sobie pan żadnych celów? - To nie tak. Ostatnio jeden z dziennikarzy zapytał mnie na konferencji prasowej czy najbliższy mecz z Asseco Gdynia będzie kluczowym. I co ja miałem powiedzieć? Czy gdybym powiedział, że mecz z Asseco jest najważniejszy to czy jednocześnie nie oznaczałoby to, że spotkanie z Polskim Cukrem Toruń byłoby mniej ważne? Tak to by wyglądało, a to nieprawda. Powtarzam: każdy mecz jest najważniejszy.

Za kilka tygodni czeka klub wyjątkowo ciężka seria: Trefl, PGE Turów, Stelmet. Nie sądzi pan zatem, że obecnie, gdy za chwilę drużyna zagra z Rosą, Wilkami Morskimi i Polpharmą, to właśnie teraz jest ten najistotniejszy czas dla zespołu?

- Gdy przyszedłem do klubu, drużyna miała bilans 0-4 i mówiło się, że to jest ten najważniejszy moment, że drużyna musi się podnieść. Tymczasem w czterech kolejnych meczach wygraliśmy raz i spadliśmy na ostatnie miejsce w tabeli. Od tamtego momentu minęło kilka tygodni i dzisiaj jesteśmy o siedem pozycji wyżej, zamiast jednej wygranej mamy siedem, a przegraliśmy tylko trzy razy. Nie wiem jaki okres sezonu jest najważniejszy. Dla mnie kluczowy jest każdy mecz i chciałbym, by wszyscy dostrzegli, że drużyna radzi sobie lepiej, niż miało to miejsce na początku sezonu.

Jest pan zadowolony z kierunku, który drużyna obrała? - I tak, i nie. Bardzo żałuję przegranego meczu ze Stelmetem, bo to było naprawdę dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Seid Hajrić wrócił wówczas do nas po kontuzji i nie był w pełni przygotowany, a Andrea Crosariol miał bolesne zderzenie z ligą w postaci fauli. Niemniej jednak, ogółem na pewno wykonaliśmy wielką pracę, by poprawić naszą sytuację. Awans o kilka pozycji jest tego najlepszym dowodem. Trzeba pamiętać, że na sukces składa się wiele składowych: dyspozycja zawodników, ich samopoczucie, nastawienie, ale także kwestie zdrowotne oraz forma rywali. Wszystko musi się zgrać i zazębić, by drużyna odnosiła zwycięstwa. Cały czas pracujemy, by notować progres.
Predrag Krunić i jego najlepszy gracz, Chase Simon, na konferencji prasowej Predrag Krunić i jego najlepszy gracz, Chase Simon, na konferencji prasowej
Ta drużyna ma zdecydowanie większy potencjał, niż pokazuje to na parkiecie. Zgodzi się pan? - Tak. Musimy być bardziej świadomi swoich możliwości i starać się wyzwalać dobrą atmosferę. Musimy być bardzo ostrożni, nie poddawać się presji i starać się kontrolować własną grę.

Od początku, odkąd jest pan trenerem w Anwilu, stawia pan na jedynce Deontę Vaughna. Tymczasem zupełnie pod formą znajduje się Arvydas Eitutavicius.

- Uznałem, że tak będzie lepiej dla zespołu. Gdy przyszedłem tutaj, wziąłem Deontę na rozmowę i powiedziałem mu: będziesz skuteczniejszy i zespół będzie skuteczniejszy, gdy będziesz rozgrywał, a nie rzucał. Problemem Deonty są warunki fizyczne: na dwójkę jest po prostu za niski. Natomiast jest wystarczająco silny i atletyczny, by grać na rozegraniu. Z kolei Arvydas może grać na obu pozycjach obwodowych. Czy jest obecnie pod formą? Według mnie - ale nie patrzmy teraz na poszczególne spotkania, lecz ogólnie - pracuje z korzyścią dla zespołu. To gracz, który jest skoncentrowany na drużynie, dobrze pracuje na treningach i choć ma problemy ze skutecznością, sprawdza się w naszym systemie.

Dwa lata temu Eitutavicius był zdecydowanie innym graczem - pewniejszym, skuteczniejszym. Problemem Włocławka jest to, że patrzy na Litwina przez pryzmat przeszłości?

- Nie wiem co było tutaj dwa lata temu. Według mnie Arvydas sprawdza się jako gracz zespołowy. Dobrze radzi sobie z powierzonym zadaniem wspierania zarówno naszej dwójki, czyli Chase’a Simona, jak i wspierania rozgrywającego, czyli Vaughna. W niedawnym meczu z Polskim Cukrem grał 12 minut, dużo, mało, to mniej istotne. Istotne jest to, że nie forsował rzutów, ale skupiał się na rozgrywaniu, bo tego potrzebował zespół.

Czy Chase Simon jest takim liderem, jakiego pan potrzebuje w tym zespole?

- Co to znaczy?

Czy to jest gracz, co do którego ma pan pewność, że weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności za wynik meczu w trudnym momencie?

- Według mnie tak. Nie można jednak zapominać, że Chase Simon daje nam naprawdę bardzo dużo nie tylko w ataku, ale również w defensywie. On jest bardzo szybki, sprawny, gra głową, a przy okazji to bardzo pozytywna postać, która pracuje nie tylko dla siebie, ale trenuje mocno na treningach. Obecnie to nasz najbardziej równy zawodnik i korzystamy w pełni z tego, co nam daje. Trzeba jednak pamiętać, że to bardzo młody gracz, więc wahania jego formy, nawet na płaszczyźnie poszczególnych meczów, będą u niego normą.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×