Zbigniew Pyszniak: Liczyłem, że przegramy niżej

PGE Turów zrobił swoje i zgodnie z przewidywaniami bardzo łatwo pokonał osłabionych Jeziorowców. - Mówiłem graczom, że jak pójdziemy na przebicie to nas rozjadą - przyznaje szczerze Pyszniak.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

Już po 20 minutach starcia w Zgorzelcu było wiadomo, że Jezioro Tarnobrzeg nie sprawi sensacji. Gospodarze prowadzili aż 58:31. Starcie było bliźniaczo podobne do tego, jakie kibice mogli obejrzeć w pierwszej rundzie w Tarnobrzegu. Różnica była jednak taka, że wtedy ekipa z Podkarpacia grała wręcz fatalnie, a teraz była bardzo mocno osłabiona i głównie dlatego nie była w stanie podjąć jakiejkolwiek walki z PGE Turowem Zgorzelec.

- Ze swojej strony chciałbym podziękować zawodnikom za walkę. Widzieliśmy, że nie będzie ciężko a wręcz bardzo ciężko. Uważam, że powinniśmy to przegrać 12-13 punktów mniej i to byłoby w granicach 20-23 punktowej porażki. W drugiej połowie zespół trochę bardziej posłuchał jak ma grać. Wiedzieliśmy jak gra Turów, że jeśli pójdziemy z nimi na przebicie to nas rozjadą - analizował Zbigniew Pyszniak.

Lepiej zaprezentował się Josh Miller, do którego władze klubu z Tarnobrzega miały ostatnio sporo krytycznych uwag. Rozgrywający znów nie zachwycił skutecznością z gry (7/19), ale uzbierał 29 oczek, 10 asyst i co warte podkreślenia wymusił aż 13 przewinień zgorzelczan. Nie uchroniło to jego drużyny przed klęską, jaką niewątpliwie jest porażka 83:117. - W drugiej połowie zagraliśmy lepiej i spokojniej. Jak się jest słabszym, to trzeba próbować przeciwnika oszukać. Przed przerwą niepotrzebnie szliśmy na przebicie, rodziły się kontry i Turów Zgorzelec nam odjechał - ocenił Pyszniak.

Jeziorowcy byli w Zgorzelcu bez szans Jeziorowcy byli w Zgorzelcu bez szans
Przeciwko mistrzom Polski Jeziorowcy musieli sobie radzić bez Danylo Kozlova, kontuzjowanego już dłuższy czas Kacpra Młynarskiego i przede wszystkim bez swojego lidera - Dominique'a Johnsona. Amerykanin przebywał w Stanach Zjednoczonych z powodów rodzinnych. - Nie będę się usprawiedliwiał, że nie ma trzech zawodników. Na pewno dla nas jest to trzech graczy piątkowych, no ale trudno. Byliśmy w składzie takim, jakim byliśmy. Rzuciliśmy ponad 80 punktów. Zaprezentowaliśmy parę akcji widowiskowych, Miller nieźle zagrał. Pokazaliśmy się na tyle, na ile było nas w ten moment stać - dodał trener Jeziora.

Dominacja graczy trenera Miodraga Rajkovicia była widoczna już od pierwszej minuty. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie 10:2 i wykorzystywali swoją szeroką rotację i przede wszystkim przewagę pod koszem. Przez wiele minut na pozycji centra grał bowiem Daniel Wall, a jako silny skrzydłowy miał okazję sprawdzić się Jakub Patoka. - Mogliśmy przegrać jak mówię, te 12-13 oczek mniej. Wyglądałoby to mówiąc po ludzku przyzwoicie. Gratuluję oczywiście wygranej zespołowi Turowa - zakończył Zbigniew Pyszniak.

Czy Jeziorowcy wygrają bardzo ważny mecz z Wikaną Startem Lublin?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×