Wojciech Kamiński: W końcu zagraliśmy też w ataku

Po zakończeniu spotkania ze Śląskiem trener Rosy był bardzo zadowolony z postawy podopiecznych. - Nasza gra w ofensywie wyglądała bardzo fajnie - nie ukrywał.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
W piątkowy wieczór Rosa była zdecydowanie lepsza od Śląska, odnosząc zasłużone zwycięstwo w meczu otwierającym ósmą kolejkę Tauron Basket Ligi bieżącego sezonu. Radomianie dość łatwo poradzili sobie z niepokonanymi wcześniej wrocławianami. Jedynie w pierwszej połowie przyjezdni stawili opór. Później na parkiecie dzieliła i rządziła już tylko jedna drużyna.
- Cieszymy się ogromnie z tego zwycięstwa. Gratuluję swoim zawodnikom świetnego meczu. W końcu zagraliśmy nie tylko w obronie, ale i w ataku - powiedział na konferencji prasowej Wojciech Kamiński. - Dzieliliśmy się piłką, mieliśmy 22 asysty, z czego Kamil Łączyński miał 9. Widać było, że chcemy grać podaniem, szukamy siebie nawzajem i ta gra w ataku wyglądała naprawdę fajnie - chwalił podopiecznych. Radomianie znów świetnie spisali się w defensywie, nie pozwalając rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. Dali mu zdobyć zaledwie 65 "oczek", a sami rzucili ich 84. - W obronie zagraliśmy natomiast kolejny, jeśli nie przyzwoity, to dobry mecz. Zatrzymać zespół przeciwny na 65 punktach to jest duży sukces - podkreślił szkoleniowiec.

Trener Rosy nie omieszkał pogratulować rywalom. - Jeżeli chodzi o Śląsk, to walczył bardzo dzielnie, ale tym razem trochę więcej szczęścia i umiejętności było po naszej stronie - skomentował skromnie, zwracając uwagę na dobre wejście z ławki Damiana Jeszke, autora 8 punktów. - Świetną zmianę dał w momencie, gdy go bardzo potrzebowaliśmy, bo John Turek był mało widoczny. Damian, jak i cała drużyna, dał dużo energii. Bardzo mnie to cieszy - zaznaczył "Kamyk".

Zaledwie niespełna 12 minut spędził na parkiecie podstawowy center radomskiej ekipy, John Turek. Spowodowane było to na pewno czterema szybko złapanymi przewinieniami. Trener musiał więc zmienić ustawienie. - Przy kłopotach z Johnem, z jego faulami, musieliśmy go usunąć z boiska. Wszedł Damian na "czwórkę", spisał się świetnie, był dobrze obsługiwany przez kolegów - zwrócił uwagę szkoleniowiec.
Kamiński po raz kolejny mógł unieść ręce w geście triumfu Kamiński po raz kolejny mógł unieść ręce w geście triumfu
Skład, który pojawił się po stronie Rosy na parkiecie w trzeciej kwarcie, miał ogromny wpływ na końcowy rezultat. - Cała ta "piątka" grała świetnie i w ataku, i w obronie, więc specjalnie nie chciałem robić zmian, bo jak idzie, to po co coś zmieniać? Nakręciliśmy się pozytywną energią i to było widać. Przybywało nam jej, więc zostaliśmy w tym samym składzie - wyjaśnił trener.

W najbliższej kolejce radomian czeka kolejny trudny pojedynek. W Koszalinie zmierzą się z miejscowym AZS-em. - Widziałem tylko urywek jednego z meczów tej drużyny, ale wiem, że wygrała 6 z 7 spotkań, więc na pewno czeka nas ciężki wyjazd. Ma kilku klasowych zawodników, jak Woods, Szewczyk, Swanson, zobaczymy, czy wróci Szubarga. Mamy trochę czasu, aby zobaczyć nagrania wideo i dobrze się przygotować - zapowiedział Kamiński.

Szkoleniowiec nie przewiduje żadnych zmian w składzie zespołu ani w najbliższym, ani późniejszym okresie. - Mam nadzieję, że uda nam się, tak jak w poprzednim sezonie, dotrwać do końca rozgrywek w niezmienionym składzie. Jeśli coś dobrze funkcjonuje, to po co to zmieniać? - zapytał retorycznie na koniec.

Rosa Radom - WKS Śląsk Wrocław 84:65

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×