Pewne zwycięstwo faworyta - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - Basket Konin

Krakowianki mimo chwilami słabszej postawy wysoko ograły Basket Konin. Swoją wyższość udokumentowały zwłaszcza w decydującej batalii kiedy dosłownie obnażyły wszelkie braki przeciwnika.

Adam Popek
Adam Popek
Początkowo mecz był niespodziewanie wyrównany. Koninianki nie mające na koncie ani jednej wygranej ewidentnie ambicjonalnie podeszły do wyzwania, by przynajmniej przez kilka bądź kilkanaście minut nie odstawać od mistrzyń Polski. Oczywiście koleżanki często wykorzystywały Jessicę Lawson i Anna Dąbek, które odznaczały się sporą aktywnością. Przyznać trzeba, że cała drużyna zachowywała naprawdę przyzwoitą skuteczność.
Krakowianki grały niemrawo. Dopiero Agnieszka Skobel, a także najwyższa na parkiecie Gintare Petronyte odmieniły trochę postawę gospodyń. Jednak tempo przez nie prezentowane nie zachwycało. Niezłą zmianę dała Agnieszka Kaczmarczyk. Udanie wykończyła dwie akcje i wynik brzmiał 21:16. Rodziło się zatem pytanie czy w kolejnych fragmentach Basket zdoła utrzymać identyczny rytm.

Szkoleniowiec Białej Gwiazdy zaczął stawiać na koszykarki z podstawowej "piątki", wobec czego pojawiało się realne przeświadczenie, że wkrótce prowadzenie znacznie się powiększy. Przewaga urosła, gdy miejscowe zastosowały kontry. Zupełnie tym zaskoczyły dwunasty team TBLK, który w żaden sposób nie potrafił nadążyć nad błyskawicznymi zagraniami krajowego czempiona. Rolę egzekutora pełniła niezawodna Jantel Lavender. To dawało poczucie spokoju i raczej nic nie wskazywało, żeby podczas tego spotkania wiślaczkom ktoś zagroził. Do przerwy faworytki publiczności posiadały dwanaście "oczek" zaliczki. Niemniej trener Stefan Svitek wciąż przekazywał uwagi podopiecznym,

Po dłuższej pauzie ekipa prowadzona przez trenera Tomasza Grabianowskiego przysparzała rywalkom kłopotów za sprawą bardzo szybkiej Aaryn Ellenberg. Amerykanka dosłownie wychodziła z siebie próbując pomóc zespołowi, lecz nawet jej trafienia zza łuku nie zniwelowały strat. Wszak Wisła łatwo stwarzała sobie dogodne okazje "strzeleckie" i dużą ich część pożytkowała. Ciężar odpowiedzialności za poczynania ofensywne przejęła Justyna Żurowska. Doświadczona skrzydłowa umieszczała piłkę w koszu mimo asysty wielkopolskich defensorek. Te nadal starały się agresywnie walczyć o swoje, ale stały już de facto na przegranej pozycji.

Siedem minut przed syreną małopolski kolektyw wygrywał 67:47 i pozostawało zaczekać jakie będą finalne rozmiary jego triumfu. Najlepszy klub ekstraklasy postanowił zakończyć pojedynek mocnym akcentem. W ciągu ostatnich minut wywarł presję na zmęczonych przeciwniczkach, uzyskując dość pokaźny dystans. Należy zarazem podkreślić, że przyjezdne zdobyły w decydującej batalii zaledwie pięć punktów.

Wisła Can Pack Kraków - Basket Konin 88:49 (23:19, 19:12, 17:14, 27:5)

Wisła Can Pack: Lavender 17, Żurowska 15, Petronyte 12, Ouvina 9, Abdi 9, Kaczmarczyk 7, Skobel 7, Vandersloot 6, Quigley 4.

Basket: Ellenberg 21, Dąbek 10, Lawson 8, Sosnowska 4, Urbaniak 2, Durak 2, Kaja 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×