PGE Turów bez szans w starciu z Panathinaikosem Ateny!
PGE Turów miał znakomity początek, ale później warunki dyktowali już zawodnicy Panathinaikosu Ateny. Zespół Dusko Ivanovicia tym razem był zdecydowanie poza zasięgiem mistrzów Polski.
Od mocnego uderzenia rozpoczęli to spotkanie mistrzowie Polski. Zgorzelczanie grali naprawdę dobrze, co w dużej mierze było zasługą Tony'ego Taylora. To Amerykanin napędzał zespół Miodraga Rajkovicia, który w połowie pierwszej kwarty miał sześć punktów przewagi.
Tyle że radość gospodarzy nie trwała zbyt długo. Nasza drużyna stanęła bowiem w miejscu - znacząco spadła jej efektywność i - co gorsza - nie potrafiła zatrzymać przeciwnika. Panathinaikos się rozkręcił i raz po raz wymuszał przewinienia. To był sposób na powiększanie dorobku w obliczu niedyspozycji w rzutach za dwa. Podopieczni Dusko Ivanovicia w tej odsłonie aż czternaście "oczek" zdobyli właśnie z linii rzutów wolnych.W drugiej połowie gracze Rajkovicia mieli momenty dobrej i efektownej gry. Sęk w tym, że dobrze dysponowana ekipa z Aten utrzymywała niezły poziom i wciąż była skuteczna. Zresztą na posterunku czuwał Loukas Mavrokefalidis, który wykorzystywał kolejne przewinienia gospodarzy.
W ostatniej kwarcie stało się już jasne, że wygrana jest poza zasięgiem PGE Turowem. Utytułowany przeciwnik był zbyt silny i systematycznie powiększał swój dorobek. Zgorzelczanie natomiast wciąż mieli problemy po obu stronach parkietu, więc nie byli już w stanie nawiązać walki. W końcówce udało się jednak zmniejszyć rozmiary porażki.
Mistrzowie Polski doznali piątej porażki w obecnej edycji Euroligi. W kolejnym spotkaniu zagrają na wyjeździe z Fenerbahce Stambuł.
PGE Turów Zgorzelec - Panathinaikos Ateny 69:79 (22:25, 11:19, 18:17, 18:18)
PGE Turów: Taylor 13, Wright 13, Kulig 11, Chyliński 8, Collins 6, Nikolić 6, Moldoveanu 5, Karolak 5, Zigeranović 2, Jaramaz 0, Dylewicz 0.
Panathinaikos: Mavrokefalidis 21, Gist 16, Pappas 14, Blums 6, Giankovits 6, Diamantidis 6, Wright 5, Batista 4, Bochoridis 1, Slaughter 0, Charalampopoulos 0.