Lawrence Kinnard: Świetnie mi się pracuje z Rajkoviciem

Lawrence Kinnard fantastycznie spisał się w sobotnim spotkaniu przeciwko ekipie Trefla Sopot. - To był wyjątkowy mecz dla mnie - podkreśla Amerykanin.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Lawrence Kinnard w przeszłości z powodzeniem reprezentował barwy Trefla Sopot. Był tam jednym z podstawowych zawodników w rotacji Karlisa Muiznieksa. Później występował w Anwilu Włocławek, ale tam nie grał już tak dobrze. Przeniósł się do ligi fińskiej, gdzie odbudował swoją pozycję. Teraz działacze Śląska postawili na niego - wierząc w jego umiejętności strzeleckie. W sobotę Kinnard pokazał, że drzemie w nim duży potencjał.

Amerykanin rozegrał wielkie zawody i poprowadził Śląsk do drugiej wygranej w sezonie. Amerykanin w 29 minut wywalczył 31 punktów, trafiając 11 z 15 rzutów z gry, w tym 6/8 za trzy punkty!

- To było wyjątkowe spotkanie dla mnie. Chciałem się dobrze zaprezentować przed sopocką publicznością i myślę, że udało mi się to zrobić. Kluczem do zwycięstwa była postawa w pierwszej kwarcie, którą bardzo pewnie wygraliśmy. Świetnie prezentowaliśmy się po obu stronach parkietu i dało dobre efekty - przyznaje Kinnard.

Wrocławianie zaskoczyli Trefl już w premierowej kwarcie. Goście popisywali się niesamowitą skutecznością w rzutach za trzy punkty, notując aż pięć trójek w pierwszej odsłonie. Podopieczni Emila Rajkovicia prowadzili aż 28:13. Po przerwie spotkanie zdecydowanie bardziej się wyrównało. Trefl gonił, lecz nie potrafił dopaść dobrze grającego Śląska. Kiedy przewaga gości oscylowała wokół 5-8 punktów, miejscowi kibice zaczęli wierzyć w horror z happy endem. W końcówce Trefl doprowadził nawet do stanu 93:94, lecz bohater dnia Kinnard postawił kropkę nad "i" i Śląsk sięgnął po pełną pulę.

- Gdzieś stracili swój rytm gry. Byliśmy nerwowi, co Trefl wykorzystywał. Całe szczęście, że udało się nam dowieźć wygraną. To mnie bardzo cieszy - dodaje Kinnard.

Po dwóch kolejkach sezonu wrocławianie są jedną z pięciu drużyn, które mają na swoim koncie dwa zwycięstwa w Tauron Basket Lidze. W sobotę podopieczni Rajkovicia pokonali na wyjeździe Trefl Sopot 95:93.

- Nasza gra jest zasługą trenera Rajkovicia, który świetnie nas motywuje przed każdym spotkaniem. Zawodnicy wiedzą, co mają grać i to jest kluczem. Poza tym szkoleniowiec wierzy w nas, co daje nam dużo pewności siebie. Bardzo chwalę sobie współpracę z tym trenerem. Trener powierza mi te najważniejsze rzuty, a ja staram się robić swoje - zaznacza Kinnard.

Robert Tomaszek: Liga się wyrównała

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×