Jarosław Zyskowski: Nie było perfekcyjnie, ale najważniejsze dwa punkty

- Nie zagraliśmy perfekcyjnie, ale najważniejsze, że mamy dwa punkty w tabeli i udanie rozpoczęliśmy sezon - mówi po zwycięstwie nad Anwilem skrzydłowy Polskiego Cukru, Jarosław Zyskowski junior.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Inauguracja rozgrywek oraz powrót do Tauron Basket Ligi po 13 latach okazały się triumfem Polskiego Cukru Toruń. Zespół Miliji Bogicevicia był zdecydowanie lepszy do Anwilu Włocławek, pokonując bardziej utytułowanego przeciwnika 85:74.
- Tworzyliśmy zespół na parkiecie i na ławce, pokazaliśmy charakter i większą chęć walki, dzięki czemu udało nam się wygrać to spotkanie. Cieszymy się, że tego dokonaliśmy przed własną publicznością. Byliśmy przygotowani do tego starcia pod każdym względem i choć może nie zagraliśmy perfekcyjnie, to najważniejsze, że mamy dwa punkty w tabeli - powiedział Jarosław Zyskowski junior, skrzydłowy w zespole z Grodu Kopernika.

Tym samym torunianie pokonali włocławian dwukrotnie w obrębie trzech tygodni. Wcześniej byli lepsi w meczu sparingowym podczas Memoriału Wojciecha Michniewicza, kiedy rozgromili rywala 96:70.

- Dzięki tamtemu sparingowi wiedzieliśmy, że możemy ich pokonać i tyle. Tamto spotkanie nie miało jednak dużego znaczenia. Wtedy dopiero oba zespoły się poznawały i grały pierwsze mecze kontrolne, więc testowały różne elementy zarówno ofensywne, jak i defensywne - komentował Zyskowski, który w tamtym pojedynku zdobył 21 punktów i trafił cztery trójki. W piątek tak skuteczny nie był, ale skoro jego zespół wygrał... - Zgadzam się, to nie był mój mecz, aczkolwiek liczy się jedynie to, że mój zespół wygrał i ma dwa punkty w tabeli więcej.

Ostatecznie Polski Cukier pokonał Rottweilery dzięki dwóm elementom. Zdemolował rywala na tablicach (38:29, w tym 18 zbiórek ofensywnych) oraz zagrał strefą w kluczowym momencie spotkania. Ów "as z rękawa" dał prowadzenie 76:62 w połowie czwartej kwarty, choć tuż przed zakończeniem trzeciej było 60:60.

- Myślę że postawienie strefy rzeczywiście było kluczowym momentem. Anwil się tego nie spodziewał, dzięki czemu udało nam się przechwycić parę piłek i zdobyć łatwe punkty w kontrze. Dodatkowo bardzo skutecznie walczyliśmy o zbiórki. To zasługa naszych wysokich graczy, że atakowali ich tablicę, dzięki czemu mieliśmy drugą szansę na punkty. To jednak nie był żaden element scoutingu. Tak się po prostu ułożył mecz. Każdy dołożył cegiełkę do zwycięstwa i tyle. Już zapominamy jednak o tym spotkaniu i przygotowujemy się na Radom - zakończył Zyskowski.

Krzysztof Sulima: Anwil szedł na 100 punktów

Czy Polski Cukier może być "czarnym koniem" rozgrywek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×