Myles McKay: Nieważne jak inni nas postrzegają

MKS Dąbrowa Górnicza okazał się największą niespodzianką Turnieju o Różę Kutna. - To, w jaki sposób postrzegają nas inni, nie ma znaczenia. Ważne, jak my się postrzegamy - mówi Amerykanin Myles McKay.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
W zgodnej opinii wszystkich obserwatorów Turnieju o Różę Kutna, największym objawieniem obwołano zespół MKSu Dąbrowa Górnicza. Drużyna Wojciecha Wieczorka nie wygrała co prawda całej imprezy, przegrywając w finale z Anwilem Włocławek, ale pozostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie.
Beniaminek Tauron Basket Ligi nie był postrzegany przez resztę stawki jako ten, który może napsuć krwi solidnej półce ekstraklasy (Anwil, Asseco) czy nawet mistrzowi 1. ligi poprzedniego sezonu, czyli gospodarzom imprezy, Polfarmexowi. Tymczasem zawodnicy trenera Wieczorka już w pierwszym starciu turnieju pokonali gdynian 76:68 i awansowali do finału.- Mamy utalentowany zespół, który bardzo mocno pracuje na treningach. Nie ważne z kim gramy i nie ważne jaki jest aktualny rezultat, staramy się grać swoją koszykówkę przez 40 minut. Wiemy kim jesteśmy i wiemy, że jako klub debiutujemy wśród najlepszych, ale to, w jaki sposób inni nas postrzegają, nie ma żadnego znaczenia - mówi Myles McKay.
Myles McKay zdobył 12 punktów w finale Turnieju o Różę Kutna Myles McKay zdobył 12 punktów w finale Turnieju o Różę Kutna
28-letni Amerykanin był czołową postacią swojego zespołu. W półfinale zdobył 19 punktów przeciwko Asseco, zaś w finale przeciwko Anwilowi rzucił 12, dodając do tego jeszcze pięć zbiórek.

- Było w porządku. Nie ma co skupiać się na indywidualnej grze poszczególnych zawodników. Na pewno mogę grać lepiej i w sezonie będzie lepiej - dodaje McKay.

Ostatecznie dąbrowianie przegrali Turniej o Różę Kutna, ulegając w finale włocławianom 81:86. Jeszcze po trzech kwartach niżej notowany zespół wygrywał 58:56, lecz kilka minut słabszej gry spowodowało, że Anwil łatwo wypracował sobie prowadzenie 78:64. Mimo to, MKS walczył do ostatniej syreny i końcowy rezultat wyniósł tylko pięć oczek różnicy.

- Na pewno jesteśmy utalentowanym zespołem, który chce się rozwijać. Jeśli dobrze wymieszamy nasz talent plus ciężką pracę na treningach, wówczas będziemy trudnym rywalem dla każdego i w lidze sprawimy kilka niespodzianek - tłumaczy McKay, kończąc swoją wypowiedź - Na pewno musimy się jeszcze lepiej poznać, ale do ligi pozostały jeszcze dwa tygodnie, a to całkiem sporo czasu. Jestem spokojny o to, co będzie w trakcie rozgrywek.

Turniej o Różę Kutna: Triumf Anwilu Włocławek!

Czy Myles McKay będzie liderem MKSu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×