Gra w NBA cenniejsza od pieniędzy - rozmowa z Cezarym Trybańskim, graczem Legii Warszawa

Cezary Trybański w szczerym wywiadzie opowiada o swojej długoletniej karierze. - Nie uważam się za przegranego czy tego, który nie sprostał wymogom NBA - mówi nam zawodnik.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Czy czujesz się spełnionym koszykarzem?

Cezary Trybański: Myślę, że na podsumowania przyjdzie czas po zakończeniu kariery. Zwłaszcza, że cały czas nie brakuje nowych wyzwań, a za takie uważam plany walki o awans do Tauron Basket Ligi w barwach Legii Warszawa. Na pewno, dotychczasowe dokonania dostarczyły mi sporo satysfakcji i wiele mnie nauczyły, zarówno pod kątem sportowym, jak i życiowym. Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem i w jakim miejscu jestem teraz.

Jak w ogóle doszło do tego, że znalazłeś się w najlepszej lidze świata?

- Po zakończonym sezonie w drużynie z Pruszkowa wyleciałem do USA, aby szlifować formę oraz przygotować się do treningów pokazowych w Europie, gdzie planowałem znaleźć klub. Po namowach mojego agenta wziąłem udział w otwartym treningu dla kandydatów do NBA. Kolejne prezentacje sprawiły, że zwrócono na mnie uwagę i z kilku klubów napłynęły konkretne propozycje kontraktów. Ostatecznie, podjąłem decyzję, że najlepszym miejscem na rozwijanie swoich umiejętności będzie Memphis i w ten właśnie sposób trafiłem do NBA.
Pamiętasz jeszcze chwile, kiedy dowiedziałeś się o możliwości gry w NBA?

- Wszystko działo się bardzo szybko. Gdy przyjeżdżałem do Stanów Zjednoczonych, byłem gotowy na zaledwie kilkutygodniowy pobyt, który ostatecznie trochę się przeciągnął (śmiech). Dzięki pomocy agenta nie musiałem zaprzątać sobie głowy napływającymi propozycjami kontraktów, tylko skupiałem się na treningu. W pewnym momencie jednak trzeba było podjąć ostateczne decyzje, więc usiadłem na spokojnie w hotelu, rozważyłem wszystkie za i przeciw i wiedziałem, że takiej szansy nie mogę odpuścić.

Jak zareagowałeś? Szok? Niedowierzanie?

- Myślę, że w moich uczuciach było wszystkiego po trochu. Z jednej strony wielka radość i poczucie spełnienia dziecięcego marzenia, ale z drugiej, obawy jak poradzę sobie w zupełnie nowym środowisku. Wiadomo, początki nie były łatwe. Przyjechałem do Stanów Zjednoczonych jako gracz nie do końca ukształtowany, który musiał jeszcze wykonać bardzo dużo niezbędnej pracy. Ale z każdym kolejnym miesiącem, czułem, że moje umiejętności rosną i mogę dawać więcej drużynie. Jednocześnie, poznawałem język, kulturę i stopniowo zacząłem odnajdywać się w amerykańskich warunkach.
Cezary Trybański opowiada o swojej przygodzie w NBA Cezary Trybański opowiada o swojej przygodzie w NBA
Jaki był pierwszy kontakt z NBA? Jak to wyglądało? Co cię najbardziej zaskoczyło?

- To co rzuciło mi się w oczy od pierwszej chwili i tak naprawdę na zawsze wpłynęło na moje postrzeganie świata NBA, to wszechobecny perfekcjonizm. Zwłaszcza, jeżeli doświadcza się tego na własnej skórze, robi to nieprawdopodobne wrażenie. Wszystko działa tam jak w szwajcarskim zegarku, a zawodnik nie musi martwić się o nic, z wyjątkiem stawienia się na trening czy mecz i wykonania swojej pracy. Sprzęt, infrastruktura, marketing, niesamowite obiekty treningowe i cały system szkolenia oraz treningu - to zapamiętam do końca życia.

Twoja kariera potoczyła się w NBA tak jakbyś chciał?

- Nigdy nie miałem tendencji do spoczywania na laurach, stąd też wiem, że przygoda z NBA mogłaby być efektowniejsza, ale myślę, że przede wszystkim bardzo dużo się nauczyłem, spełniłem marzenie i to zaprocentowało podczas późniejszych występów w Europie. Poza tym, cieszę się, że to właśnie moje nazwisko zostało odnotowane jako te, które jako pierwsze z Polski, zaistniało w wielkim świecie najlepszej koszykarskiej ligi świata.

Czy Cezary Trybański pomoże Legii Warszawa awansować do TBL?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×