Deonta Vaughn: Wreszcie trochę agresywniej
Anwil Włocławek pokonał Trefl Sopot w drugim meczu toruńskiego memoriału im. Wojciecha Michniewicza. - Wreszcie zagraliśmy trochę agresywniej, co przełożyło się na skuteczność - mówi Deonta Vaughn.
Aktualna forma włocławian pozostawia jednak sporo do życzenia. Drużyna trenuje ze sobą niespełna miesiąc i póki co jeszcze sporo pracy przed nią.
- Na pewno nie gramy tego, co chcemy grać w sezonie. Natomiast ja uważam, że naprawdę takie zwycięstwa, jak to przeciwko Treflowi, są ważne. One budują naszą pewność siebie, bo jednak pokazują, że potrafimy być mądrzejsi i skuteczniejsi, niż rywale - tłumaczy Amerykanin.- Moja gra to także wynik pracy całego zespołu. Dobrze dzisiaj współpracowaliśmy ze sobą, dobrze puszczaliśmy piłkę w ruch. Myślę, że kto widział nasz dzisiejszy i piątkowy mecz, dostrzegł znaczące różnice - wskazuje zawodnik.
Niewiele brakowało jednak, by mecz z Treflem zakończył się dla Vaughna dramatycznie. Gdy losy spotkania były już rozstrzygnięte, Amerykanin minął swojego rywala, wszedł na kosz, zdobył dwa punkty i... po chwili zwijał się z bólu, gdyż źle upadł na parkiet. Na szczęście ze zdrowiem koszykarza wszystko w porządku.
- W pierwszej chwili myślałem, że to coś poważnego. Konkretnie poczułem ból w łydce, ale teraz czuję, że mogę się normalnie poruszać, uraz okazał się niegroźny i na pewno zagram w niedzielę - kończy Vaughn.
O godz. 13 Anwil Włocławek zmierzy się w sparingu z Polskim Cukrem Toruń.
Trener powiedział, że jestem potrzebny zespołowi - wywiad z Maciejem Raczyńskim, graczem Anwilu