Mam dość utarczek słownych - rozmowa z Marcinem Sroką, graczem Wilków Morskich Szczecin

Marcin Sroka na naszych łamach opowiada o kulisach swojego transferu z Zielonej Góry do Szczecina. - Przyszli nowi ludzie do klubu i potrzebne były zmiany - zaznacza zawodnik.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Dlaczego zdecydowałeś się przenieść do Wilków Morskich Szczecin?

Marcin Sroka: Po pierwsze, będę bardzo blisko domu, który jest w Słupsku. Jeśli chodzi o aspekty sportowe, to nie ma co ukrywać, że klub ze Szczecina jest bardzo dobrze zorganizowany - w dodatku cały czas się rozwija. Trzeba przyznać, że szykuje się naprawdę niezła ekipa na najbliższe rozgrywki. Było kilka takich punktów, które zadecydowały o transferze do Wilków Morskich.

Jak to było ze Stelmetem Zielona Góra? Nie chciałeś tam dłużej grać?

- Miałem kontrakt na następny sezon, ale niestety wyszło jak wyszło. Nie chcę się zbytnio wypowiadać na ten temat, bo mam dość utarczek słownych z panem Jasińskim w mediach. Niczego dobrego to nie przyniesie. Kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron i tak to zostawmy.
Panu Jasińskiemu podasz rękę?

- Oczywiście, a dlaczego miałbym tego nie zrobić? Nie mam do niego żadnego żalu. Tak się po prostu potoczyły nasze losy. Cieszę się, że udało mi się rozwiązać umowę za porozumieniem stron. Myślę, że jedna, jak i druga strona są z tego powodu zadowolone.

Jak będziesz wspominał trzyletni okres w Zielonej Górze?

- Będzie mi na pewno bardzo brakować przyjaciół, których tam poznałem oraz samego miasta. Zielona Góra jest naprawdę bardzo ładna. Z sentymentem będę wspominał osobę Rafała Czarkowskiego, który pozwolił mi wrócić na tę mapę koszykarską po moich wojażach zagranicznych. Warto tutaj wspomnieć trenera Jankowskiego, który dał mi szansę gry, kiedy był pierwszym szkoleniowcem. Tym ludziom będę dozgonnie wdzięczny. Pobyt w Zielonej Górze będę wspominał w samych superlatywach. To były wspaniałe trzy lata. Zdobyliśmy trzy medale, zagraliśmy w Eurolidze. To było niesamowite przeżycie. Aczkolwiek przyszła nowa era, nowi ludzie do klubu i potrzeba było zmian. W jakimś stopniu te aspekty przyczyniły się do tego, że zmieniłem otoczenie.

Ten ostatni rok już taki udany nie był?

- To prawda. Wszyscy to z pewnością zauważyli, że grałem bardzo mało. Nie miałem możliwości wykazania się na parkiecie. Aczkolwiek Zieloną Górę i tak będę wspominał bardzo miło.

Był jakiś zgrzyt na linii trener Uvalin - Marcin Sroka?

- (śmiech) Wiedziałem, że zadasz to pytanie. Nic absolutnie nie było na rzeczy. Nie pokłóciliśmy się. Do samego końca rozmawialiśmy normalnie. Bardzo dużo mi trener pomógł, nawet w prywatnych sprawach. Będę go wspominał w samych superlatywach. Mogę śmiało powiedzieć, że to profesor jeśli chodzi o koszykówkę. To niesamowity człowiek.

Wilki Morskie Szczecin już wcześniej się tobą interesowały?

- Klub ze Szczecina był zainteresowany moją osobą od dłuższego czasu, ale jakichś konkretnych rozmów nie było. W momencie kiedy rozwiązałem umowę ze Stelmetem, to klub ze Szczecina się odezwał. Szybko doszliśmy do porozumienia i w ten sposób zostałem Wilkiem Morskim.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×