Mateusz Kostrzewski: Nie mogłem nie skorzystać z takiej szansy
- Mam być zmiennikiem na pozycji niskiego skrzydłowego i wierzę, że znajdę swoje minuty, zarówno w TBL, jak i Eurolidze - mówi Mateusz Kostrzewski, nowy nabytek zgorzeleckiego klubu.
- Do momentu, w którym PGE Turów nie skonkretyzował swojego stanowiska, w grę wchodziło tylko pozostanie we Włocławku. Owszem, inne oferty były, ale już na początku lata transferowego powiedziałem włodarzom Anwilu, że chcę zostać i Anwil jest dla mnie priorytetem. I tak było do momentu, w którym na scenie pojawiła się konkretna propozycja ze Zgorzelca - komentuje skrzydłowy.
Ostatecznie, gdy mistrz Polski skonkretyzował swoje stanowisko, sprawa była przesądzona. Zawodnik złożył swój podpis na dwuletnim, ciągłym (bez żadnych opcji) kontrakcie.
- Wiadomo jaka jest sytuacja. PGE Turów to mistrz Polski, gra w Eurolidze... To jest dla mnie wielka szansa i wielka nobilitacja. Będę mógł grać nie tylko w najlepszym polskim zespole, ale również będę mógł rywalizować z najlepszymi zawodnikami w Europie. Nie mogłem odmówić - mówi Kostrzewski.
W zgorzeleckim klubie 25-latek będzie zmiennikiem na pozycji numer trzy. I choć uważa się, że przede wszystkim będzie graczem na polską ekstraklasę, a nie na Euroligę, trzeba pamiętać, że zawodnik zadebiutował już w tych rozgrywkach w barwach Asseco Prokomu Gdynia. W latach 2009-2011 wystąpił w dziewięciu spotkaniach.
- Mam być zmiennikiem na pozycji niskiego skrzydłowego i wierzę, że znajdę swoje minuty, zarówno w TBL, jak i Eurolidze. Grałem już w tych rozgrywkach i to nie tylko przysłowiowe "ogony". Pamiętam mecz, w którym wyszedłem w pierwszej piątce przeciwko Maccabi Tel Awiw i rzuciłem kilka punktów - śmieje się gracz, kończąc swoją wypowiedź.